Rozdział 7.

Z Kieranem rozmawiało mi się wprost znakomicie! Mówił mi, że strasznie tęskni za mną cała drużyna, co spowodowało zakręcenie się drobnej łzy w moim oku. Było mi naprawdę miło, że chłopcy o mnie nie zapomnieli i ciągle jestem w ich sercu.
Kanonierzy byli cudownymi ludźmi o pięknych charakterach. Nikogo nigdy nie okłamywali, nikogo nie obmawiali, było im wprost blisko do tego wymarzonego przez wszystkich ideału, choć w moim sercu już od dawna są ideałem.
- Może zdecydowałabyś się przyjść na nasz trening, a później skoczylibyśmy z całą ekipą na obiad, jak za dawnych czasów?- Spytał po chwili.
Propozycja była bardzo kusząca i chętnie bym ją przyjęła, ale niestety był jeden powód, dla którego miałam pewne wątpliwości.
- Chciałabym, ale Aaron.. Nie wiem jakbym zareagowała na jego osobę, a jak on na mnie.
- Zawsze możemy jechać bez niego. Kate, taka szansa nie zdarzy się później tak szybko..- Dodał.
Po chwili posłał mi zachęcający uśmiech, na który aż się zaśmiałam.
W sumie miał rację. Niedługo początek nauki, brak wolnego czasu i zapewne do Londynu nie przyjadę w najbliższym czasie, a kiedy tu jestem mogę poświęcić kilka godzin osobom, które stanowią cząstkę mojego życia.
Zgodziłam się.
Gibbs chciał znowu poczuć się tak, jak kilka miesięcy temu, kiedy wspólnie wychodziliśmy podbijać Londyn, ja również chciałam! Nie miałam zamiaru w żaden sposób odizolowywać się od moich przyjaciół, a to, że nie udało mi się z Ramsey'em, nie oznacza, że z resztą muszę zerwać dobry kontakt.
Po godzinie spędzonej z Anglikiem w kawiarence, wróciłam do mojego 'byłego' mieszkania, by w końcu przywitać się z Alice.
Dziewczyna cholernie się o mnie martwiła. Mówiłam jej kilka godzin temu, że jestem już w stolicy i za kilkanaście minut będę, wiem moja wina. Powinnam uprzedzić ją, że idę jeszcze na spotkanie z przyjacielem, ale byłam zbyt podekscytowana widokiem Kierana, że całkowicie o tym zapomniałam.
Kiedy pojawiłam się w mieszkaniu, jej jakiekolwiek wątpliwości rozwiały się w powietrzu. Wpadłyśmy sobie w ramiona i przez kilka minut pozostałyśmy w mocnym uścisku.
Brunetka rozpromieniona, zaprosiła mnie do środka. Nie wiem, dlaczego, lecz teraz wyglądała na bardzo szczęśliwą kobietę. Możliwe, że to było dzięki temu, że w końcu wyrwała się z małego miasteczka i rozpoczęła całkiem inne życie w stolicy lub zapoznała kogoś, przy kim czuje się w końcu dowartościowana.

 Widać, że moja przyjaciółka zadbała o wygląd wnętrz. Zrobiła nawet drobne przemeblowanie w przedpokoju i sypialni. Nie denerwowałam się tym, wprost przeciwnie. Od teraz to Alice tworzyła w tym mieszkaniu swoją własną wędrówkę życiową, a lekkie zmiany na pewno wyszły na dobre!
Usiadłam na wygodnej kanapie, wspominając cudne wieczory, spędzone tutaj przy kubku gorącej kawy i w towarzystwie ukochanych mi osób. Jeśli miałabym teraz wybierać, to chętnie bym tutaj zamieszkała. Zaczynało mi tego wszystkiego brakować, odczuwałam pustkę. Mieszkając ze Stellą nie żyłam w pełni tak, jak chciałam. Musiałam dostosować się do niej, do tego za kilka tygodni zaczynały mi się studia, co jeszcze bardziej zniechęcało mnie do mieszkania w York, poza tym wtedy to już zapewne nie będę miała kompletnie wolnego czasu. Na tygodniu praca, by dokładać się do czynszu oraz na studia, w weekendy nauka, aż nie chce mi się o tym myśleć! Chętnie zamknęłabym się w przezroczystej kapsule i pozostała tu do końca swojego życia!
Alice przyniosła po chwili zaparzoną herbatę i teraz z nią rozpoczęłam długą rozmowę.
Obiecała, że pieniądze za pierwszych kilka miesięcy da mi jeszcze dziś, więc mogłam spokojnie odetchnąć z ulgą. Jeśli dzisiaj mi je podrzuci, to jutro będę mogła bez żadnych przeszkód wyjechać z samego rana do York.
Przez te wszystkie wspomnienia zapomniałam powiedzieć jej o treningu, na który się wybieram!
- Alice, mogłabym za godzinę wyjść na spotkanie z przyjaciółmi?
Rozumiem, że przyjechałam tutaj, by zabrać jedynie swoje rzeczy i odwiedzić przyjaciółkę, więc nie powinnam wychodzić, ale z Kanonierami mimo wszystko musiałam się spotkać!
- No jasne! Ja właśnie zapomniałam Ci powiedzieć, że sama muszę wyjść, by porozmawiać z szefową.- Upiła łyk kawy.

Miałam pojawić się na treningu, ale wątpiłam, że to byłby idealny pomysł. Tam na pewno zauważyłby mnie Aaron, a to miałoby negatywne skutki.
Mimo wszystko postanowiłam pojechać pod centrum treningowe. Tam zaszyłam się w niewielkim budynku, służącym do przeprowadzania konferencji, spotkań sztabów fotograficznych i treningowych. Tutaj na pewno nikt z piłkarzy londyńskiego klubu na pewno mnie nie zauważy, jedynie Kieran wie, że tutaj jestem, ale do niego mam 100% zaufanie, więc jestem przekonana, że nic nikomu na razie nie powie.
Gdybym przed zajęciami na swojej drodze spotkała The Ox'a  zapewne miałabym przechlapane. On powiadomiłby Walijczyka o mojej obecności, a wtedy rozpoczęłaby się akcja pt. "Poszukujemy Kate".
Patrzyłam przez niewielkie okienko na ich zajęcia. To mi w zupełności wystarczyło, choć oczywiście lepiej byłoby stąpać po boisku i wymieniać się uśmiechami i spojrzeniami z wszystkimi.
Mimo wszystko cieszyłam się, że w końcu mogę ujrzeć te radosne i szczęśliwe buźki!
Po zakończeniu treningu, napisałam sms'a Kieranowi, że jestem w budynku obok sali treningowej. Tam już po kilku minutach pojawiła się cała gromadka piłkarzy.
Wszyscy niezmiernie ucieszyli się na mój widok, co można było wywnioskować po ich głośnym krzyku i pisku, z którego od raz zaczęłam się śmiać. Wpadliśmy sobie wszyscy w ramiona i z czułością przywitaliśmy się. Każdy powtarzał mi, że ogromnie się za mnie stęsknił i zrobiłby wszystko, by zatrzymać mnie tutaj jak najdłużej. Alex oczywiście chciał już wykręcać numer do brązowookiego, gdyż według niego był to 'wprost idealny moment na powrócenie do siebie', całe szczęście w ostatniej sekundzie od tego powstrzymała go  reszta. Dobrze, że to zrobili, bo później nie chciałabym mieć go na sumieniu.

Pozwoliłam chłopakom iść wziąć szybki prysznic, a sama w spokoju dokończyłam pić zamówiony sok.
Atmosfera tego miejsca jak i obecność kadry Arsenalu wzbudziła we mnie jeszcze większe wspomnienia i emocje z nimi związane. Ile ja bym dała, by rozpocząć tutaj całkiem nowe życie i od początku zacząć znajomość z Aaronem i resztą Kanonierów, znów być szczęśliwą dziewczyną, tryskającą radością i żyjącą pełnią życia.
Teraz nie czułam się wyjątkowo radosna. Od pobytu w Dubaju zmieniłam się. Stałam się poważniejszą osobą, całkiem inaczej patrzącą na świat.
Zrezygnowałam z rozrywek, spotkań, różnorakich przyjemności. Wieczory spędzałam w osamotnieniu. Nie mam nawet chęci gdzieś wyruszyć, nawet ze Stellą, która niekiedy namawia mnie na chwilę zapomnienia.
Przyznam, że czasem trudno jest mi zaakceptować moje zmiany, gdyż nie dochodzi to do mnie, że w tak szybkim czasie zdołałam się zmienić. Zmiany te mają jedynie jeden plus, mogę słusznie podejmować decyzje, których w późniejszym czasie nie będę gorzko żałować.

W niewielkim pomieszczeniu natknęłam się na samego bossa, który był nieco zdziwiony moją obecnością, ale oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Przytuliliśmy się na przywitanie, po czym zaczął mi opowiadać o różnych nowościach w klubie, dotąd aż nie pojawili się chłopcy.
Kiedy w końcu wyszli spod prysznica i w czystych ubraniach pojawili się w sali, uzgodniliśmy gdzie mamy się wybrać.
Chłopcy doskonale wiedzieli czego potrzebowałam. Już zapomniałam jak pachnie stolica, i właśnie dlatego pragnęli zrobić wszystko, bym znowu zasmakowała uroku tego miasta.
Wycieczka po Hyde Parku, London Eye i Tower Bridge jeszcze bardziej rozpaliła we mnie chęć ponownego tutaj zamieszkania. Przyznam, że myślałam nawet, by przenieść swoje papiery z Uniwersytetu w York do jakiegoś Uniwersytetu w Londynie, ale szybko wybiłam sobie ten pomysł z głowy. Nie mogłam tego zrobić.
- Już dawno nie byłem na London Eye..- Westchnął Theo, kurczowo ściskając metalową barierkę.
Panorama Londynu była wprost przecudowna! Dalej można było poczuć smak zwycięstwa, unoszący się w powietrzu, po zakończonych niedawno Igrzyskach Olimpijskich.
Brytyjczycy zdobyli wiele pucharów, co niezmiernie cieszyło całą Wielką Brytanię.

W Hyde Parku zrobiliśmy sobie mini sesję zdjęciową. Gibbs wziął nawet lustrzankę, więc można było uznać nasze fotografie za jak najbardziej profesjonalne. Musiałam je oczywiście wywołać, by później mieć niezwykłą pamiątkę i często wracać do tych przecudownych chwil.

*** 

Od Autora:
Korzystamy z czasu wolnego i dodajemy świeże odcinki!
Jeszcze trochę, a będziemy powoli przybliżać się do końcówki tego opowiadania.
Po skończeniu, mam zamiar ruszyć z całkiem nową historią.
W mojej głowie oczywiście pojawiło się wiele nowych planów i zmian, z których nie wiem czy będziecie zadowolone.
Miałam pisać o Kanonierach, ale długo nad tym myślałam. Pierwszoplanowymi bohaterami mieli być Aaron wraz z Kate, tak jak tutaj, ale miałam stracha, że nie wyjdzie mi stworzenie całkiem innej historii z tymi samymi osobami. Postanowiłam więc zamiast Aarona dać Edena Hazarda (jakby coś nie stałam się szaleńczą fanką Chelsea). Lubię tego zawodnika, więc spróbuję stworzyć coś z nim. Jeśli nie wyjdzie, będę robić kolejne zmiany.
Na koniec życzę wam  Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
Pozdrawiam ;**


Rozdział 6.

Wszystko szło zgodnie z planem.
Doskonale wiedziałam, że Aaron lubi pomagać takim osobom jak ja, nie wiedział jednak, że to jest zwykły podstęp.
Przemyślałam sobie to wszystko i uknułam niezły plan, by pozbawić go nieco majątku.
Kiedy udawało mi się wydębić od niego jakąś kasę, uciekałam do swojego prawdziwego domu, na obrzeżach Londynu i tam pieczę nad forsą przejmował mój narzeczony- Scott.
Kiedy wracałam do Ramseya, tłumaczyłam się, że byłam opłacić szkołę.
Oczywiście wierzył mi.
Nigdy nie wiedziałam, jak długo to wszystko będzie się ciągnąć, bowiem przeczuwałam, że Aaron wcale nie jest takim pustym człowiekiem i prędzej, czy później o wszystkim się dowie.
Pewnego wieczoru Walijczyk zaprosił mnie na kolację do pobliskiej restauracji.
Oczywiście nie zrezygnowałam, bowiem to była kolejna dobra okazja, by poprosić o kilka banknotów.
Było przecudownie! Dopiero teraz dostrzegłam, że brązowooki jest prawdziwym dżentelmenem, który dba o kobietę!
Tamtego dnia do głowy wpadł mi równie świetny pomysł.
Przecież mogłabym uwieść tego niewinnego piłkarza, a wtedy stałabym się tak samo sławną osobą jak i on. W wielu plotkarskich magazynach piszą o dziewczynach piłkarzy, więc i ja miałam na to szansę.
Wtedy chodziłabym na wszystkie gale sportowe, udzielałabym wywiadów.. sama byłabym gwiazdą!
To był wprost idealny pomysł, ale musiałam przedyskutować go ze Scottem, który zapewne nie byłby zadowolony, gdyby zobaczył mnie w jakiejś gazecie przy boku Walijczyka.
Wszystko jednak poszło z gładkością. Opowiedziałam mu, że jego również mogłabym wkręcić w "życie moje i Aarona" jako mojego brata, czy też ochroniarza, a wtedy byśmy oboje mieli zapewniony byt w świecie fleszów. Scottowi nie przeszkadzał ten pomysł i zgodził się, w końcu oboje potrzebowaliśmy większej sumy pieniędzy.
Wracając do kolacji, to spędziliśmy ją w bardzo przyjemnej atmosferze. Powoli zaczynałam dostrzegać, że Aaron patrzy się na mnie inaczej niż zwykle.
Podobało mi się to.
Kiedy wracaliśmy do jego mieszkania, skradł mi  całusa.
Nie powiem, ale to było piękne!
Kiedy wróciliśmy do domu też było magicznie, przyznam, że od teraz dostawałam to wszystko, o czym marzyłam.

Wszystko szło zgodnie z moim planem, ale do czasu.
Korzystając z okazji, że Ramsey jest na treningu i nie ma nikogo w domu, postanowiłam przeszukać kilka szuflad, by znaleźć trochę pieniędzy. Wiedziałam, że to kiepski pomysł, bo tacy zawodnicy na pewno nie trzymają swoich zarobków w domu, tylko od razu przenoszone są do banku, ale mimo wszystko postanowiłam spróbować.
Przez ostatnie tygodnie nie dostawałam praktycznie wcale pieniędzy, co mocno wpieniało mojego narzeczonego, więc kiedy nie znalazłam kasy, musiałam sprzedać kilka jego kosztownych rzeczy. I właśnie wtedy się przyłapałam.
Aaron siedział w salonie ze swoim kolegą i oglądał jakiś film, ja skorzystałam z okazji i przeszukałam sypialnię na górze. Udało mi się schwytać jego trzy cenne zegarki.
Kiedy schodziłam na dół, na moją nieuwagę jeden z zegarków wypadł mi z kieszeni spodni.
Oczywiście przyjaciel Walijczyka od razu do mnie podbiegł i przejrzał wszystko.
Chwilę później do nas zaczął zbliżać się Aaron.
- Kieran, weź się uspokój.. - Usłyszałam jego głos.
Wiedziałam, że chce mnie bronić, mimo wszystko cholernie bałam się faktu.
Wtedy będę musiała oddać mu wszystkie pieniądze, bo zrozumie, że nie poszły na żadną szkołę..

Ramsey nie wierzył własnym oczom co się wydarzyło..
Broniłam się jak mogłam, że to tylko jeden zegarek, ale jak nazłość po chwili z kieszeni wypadł drugi, a potem trzeci. Przyznam, że to chyba był najbardziej niezręczny moment w moim życiu, nie tylko Aaron zawiódł się na mnie, ale również ja na sobie.
Było mi cholernie wstyd, jak myślałam, że oszukałam takiego chłopaka jak on.
Po krótkiej chwili nie wytrzymałam i powiedziałam mu całą prawdę.
Nie chciałam by przeze mnie cierpiał.
Zrobił tak wiele dla mnie, a ja go oszukałam. Ma naprawdę wielkie serce i nie chcę, by cierpiał przez taką dziewczynę jak ja, bez żadnej przyszłości..
Jeszcze tego samego dnia spakowałam swoje rzeczy i oddałam mu wszystkie pieniądze, które mi dał.
Obiecałam mu, że już nigdy więcej nie pojawię się w jego życiu.


***

Ucieszyłam się, kiedy Alice chciała zamieszkać w moim mieszkaniu w Londynie!
W końcu nie będzie stał pusty i czekał na mój powrót, który zapewne już by nie nastąpił, ale wolałam mieć go tak na zaś, przecież nikt nie wie jak kiedyś się w życiu ułoży.
Oczywiście musiałam pojechać do stolicy i zabrać resztę swoich rzeczy, by moja przyjaciółka mogła spokojnie rozpakować swoje rzeczy.
Pozwoliłam jej nawet zrobić niewielkie przemeblowanie, ale ta nie zgodziła się, bowiem uważała, że wszystko wygląda pięknie.
Jeśli chodzi o wyjazd, to nie miałam zbyt dużej ochoty, by pojawić się na tamtej ziemi.
Wspomnienia znowu by wróciły, a najgorzej byłoby, gdybym go spotkała.
Wtedy to chyba musiałabym regenerować swoje myśli od początku, bo przyznam, że z trudem dochodziłam do siebie po naszym zerwaniu.
Miewałam straszne sny, które brałam na poważnie i bywały takie dnie, gdzie bałam się nawet zasnąć.
Oczywiście Stella starała się jak mogła i pomagała mi. Obie przechodziłyśmy trudny okres, jej umarli rodzice, ja straciłam chłopaka. Wspierałyśmy się jak mogłyśmy i to pomogło nam odbudować naszą przyjaźń.
Kiedy dotarłam do Londynu  moim oczom ukazał się Kieran.
Aż świeczki zapaliły mi się w oczach, kiedy mnie zauważył!
Z początku myślałam, że to Aaron (aż tak podobni do siebie to chyba oni nie są), ale nie widziałam go zbyt dobrze i miałam takie przypuszczenia.
Wpadliśmy sobie w ramiona i staliśmy tak w uścisku przez dobre kilka minut.
Zagroziłam mu, że jeśli powie Ramseyowi, że tutaj jestem, to nie wróci w najbliższym czasie na boisko.
Ten był jednak trochę nabuzowany i stwierdziłam, że nie słucha mnie z dokładnością.
Zanim skoczyłam po resztę rzeczy do Alice, to razem z Gibbsem znaleźliśmy się w pobliskiej kawiarence, i przy latte, opowiadaliśmy sobie wszystkie historie z przeszło kilku miesięcy, było ich naprawdę wiele!
Ale kiedy pytałam się go, dlaczego jest taki podenerwowany, to zawsze zmieniał temat.
Przeczuwałam, że to miało jakiś związek z Aaronem.

***
Od Autora:
Witajcie!
Miał tutaj znaleźć się całkiem inny odcinek, którego już nawet napisałam, ale stwierdziłam, że jest on kompletnie bez sensu i postanowiłam napisać nowy, który praktycznie nie różni się od poprzedniego. Może jedynie początek.
Tak bardzo nie chciałyście, żeby Jade namieszała Aaronowi w głowie, także postanowiłam 'wyrzucić' ją z opowiadania. Nie wiem czy postąpiłam zgodnie z moim planem, czy nie, ale chyba zrobiłam dobrze xd
Przepraszam za jakiekolwiek błędy/literówki etc. ale nie miałam już siły by to sprawdzić.
Pozdrawiam ;**