Wszystko szło zgodnie z planem.
Doskonale wiedziałam, że Aaron lubi pomagać takim osobom jak ja, nie wiedział jednak, że to jest zwykły podstęp.
Przemyślałam sobie to wszystko i uknułam niezły plan, by pozbawić go nieco majątku.
Kiedy udawało mi się wydębić od niego jakąś kasę, uciekałam do swojego prawdziwego domu, na obrzeżach Londynu i tam pieczę nad forsą przejmował mój narzeczony- Scott.
Kiedy wracałam do Ramseya, tłumaczyłam się, że byłam opłacić szkołę.
Oczywiście wierzył mi.
Nigdy nie wiedziałam, jak długo to wszystko będzie się ciągnąć, bowiem przeczuwałam, że Aaron wcale nie jest takim pustym człowiekiem i prędzej, czy później o wszystkim się dowie.
Pewnego wieczoru Walijczyk zaprosił mnie na kolację do pobliskiej restauracji.
Oczywiście nie zrezygnowałam, bowiem to była kolejna dobra okazja, by poprosić o kilka banknotów.
Było przecudownie! Dopiero teraz dostrzegłam, że brązowooki jest prawdziwym dżentelmenem, który dba o kobietę!
Tamtego dnia do głowy wpadł mi równie świetny pomysł.
Przecież mogłabym uwieść tego niewinnego piłkarza, a wtedy stałabym się tak samo sławną osobą jak i on. W wielu plotkarskich magazynach piszą o dziewczynach piłkarzy, więc i ja miałam na to szansę.
Wtedy chodziłabym na wszystkie gale sportowe, udzielałabym wywiadów.. sama byłabym gwiazdą!
To był wprost idealny pomysł, ale musiałam przedyskutować go ze Scottem, który zapewne nie byłby zadowolony, gdyby zobaczył mnie w jakiejś gazecie przy boku Walijczyka.
Wszystko jednak poszło z gładkością. Opowiedziałam mu, że jego również mogłabym wkręcić w "życie moje i Aarona" jako mojego brata, czy też ochroniarza, a wtedy byśmy oboje mieli zapewniony byt w świecie fleszów. Scottowi nie przeszkadzał ten pomysł i zgodził się, w końcu oboje potrzebowaliśmy większej sumy pieniędzy.
Wracając do kolacji, to spędziliśmy ją w bardzo przyjemnej atmosferze. Powoli zaczynałam dostrzegać, że Aaron patrzy się na mnie inaczej niż zwykle.
Podobało mi się to.
Kiedy wracaliśmy do jego mieszkania, skradł mi całusa.
Nie powiem, ale to było piękne!
Kiedy wróciliśmy do domu też było magicznie, przyznam, że od teraz dostawałam to wszystko, o czym marzyłam.
Wszystko szło zgodnie z moim planem, ale do czasu.
Korzystając z okazji, że Ramsey jest na treningu i nie ma nikogo w domu, postanowiłam przeszukać kilka szuflad, by znaleźć trochę pieniędzy. Wiedziałam, że to kiepski pomysł, bo tacy zawodnicy na pewno nie trzymają swoich zarobków w domu, tylko od razu przenoszone są do banku, ale mimo wszystko postanowiłam spróbować.
Przez ostatnie tygodnie nie dostawałam praktycznie wcale pieniędzy, co mocno wpieniało mojego narzeczonego, więc kiedy nie znalazłam kasy, musiałam sprzedać kilka jego kosztownych rzeczy. I właśnie wtedy się przyłapałam.
Aaron siedział w salonie ze swoim kolegą i oglądał jakiś film, ja skorzystałam z okazji i przeszukałam sypialnię na górze. Udało mi się schwytać jego trzy cenne zegarki.
Kiedy schodziłam na dół, na moją nieuwagę jeden z zegarków wypadł mi z kieszeni spodni.
Oczywiście przyjaciel Walijczyka od razu do mnie podbiegł i przejrzał wszystko.
Chwilę później do nas zaczął zbliżać się Aaron.
- Kieran, weź się uspokój.. - Usłyszałam jego głos.
Wiedziałam, że chce mnie bronić, mimo wszystko cholernie bałam się faktu.
Wtedy będę musiała oddać mu wszystkie pieniądze, bo zrozumie, że nie poszły na żadną szkołę..
Ramsey nie wierzył własnym oczom co się wydarzyło..
Broniłam się jak mogłam, że to tylko jeden zegarek, ale jak nazłość po chwili z kieszeni wypadł drugi, a potem trzeci. Przyznam, że to chyba był najbardziej niezręczny moment w moim życiu, nie tylko Aaron zawiódł się na mnie, ale również ja na sobie.
Było mi cholernie wstyd, jak myślałam, że oszukałam takiego chłopaka jak on.
Po krótkiej chwili nie wytrzymałam i powiedziałam mu całą prawdę.
Nie chciałam by przeze mnie cierpiał.
Zrobił tak wiele dla mnie, a ja go oszukałam. Ma naprawdę wielkie serce i nie chcę, by cierpiał przez taką dziewczynę jak ja, bez żadnej przyszłości..
Jeszcze tego samego dnia spakowałam swoje rzeczy i oddałam mu wszystkie pieniądze, które mi dał.
Obiecałam mu, że już nigdy więcej nie pojawię się w jego życiu.
***
Ucieszyłam się, kiedy Alice chciała zamieszkać w moim mieszkaniu w Londynie!
W końcu nie będzie stał pusty i czekał na mój powrót, który zapewne już by nie nastąpił, ale wolałam mieć go tak na zaś, przecież nikt nie wie jak kiedyś się w życiu ułoży.
Oczywiście musiałam pojechać do stolicy i zabrać resztę swoich rzeczy, by moja przyjaciółka mogła spokojnie rozpakować swoje rzeczy.
Pozwoliłam jej nawet zrobić niewielkie przemeblowanie, ale ta nie zgodziła się, bowiem uważała, że wszystko wygląda pięknie.
Jeśli chodzi o wyjazd, to nie miałam zbyt dużej ochoty, by pojawić się na tamtej ziemi.
Wspomnienia znowu by wróciły, a najgorzej byłoby, gdybym go spotkała.
Wtedy to chyba musiałabym regenerować swoje myśli od początku, bo przyznam, że z trudem dochodziłam do siebie po naszym zerwaniu.
Miewałam straszne sny, które brałam na poważnie i bywały takie dnie, gdzie bałam się nawet zasnąć.
Oczywiście Stella starała się jak mogła i pomagała mi. Obie przechodziłyśmy trudny okres, jej umarli rodzice, ja straciłam chłopaka. Wspierałyśmy się jak mogłyśmy i to pomogło nam odbudować naszą przyjaźń.
Kiedy dotarłam do Londynu moim oczom ukazał się Kieran.
Aż świeczki zapaliły mi się w oczach, kiedy mnie zauważył!
Z początku myślałam, że to Aaron (aż tak podobni do siebie to chyba oni nie są), ale nie widziałam go zbyt dobrze i miałam takie przypuszczenia.
Wpadliśmy sobie w ramiona i staliśmy tak w uścisku przez dobre kilka minut.
Zagroziłam mu, że jeśli powie Ramseyowi, że tutaj jestem, to nie wróci w najbliższym czasie na boisko.
Ten był jednak trochę nabuzowany i stwierdziłam, że nie słucha mnie z dokładnością.
Zanim skoczyłam po resztę rzeczy do Alice, to razem z Gibbsem znaleźliśmy się w pobliskiej kawiarence, i przy latte, opowiadaliśmy sobie wszystkie historie z przeszło kilku miesięcy, było ich naprawdę wiele!
Ale kiedy pytałam się go, dlaczego jest taki podenerwowany, to zawsze zmieniał temat.
Przeczuwałam, że to miało jakiś związek z Aaronem.
***
Od Autora:
Witajcie!
Miał tutaj znaleźć się całkiem inny odcinek, którego już nawet napisałam, ale stwierdziłam, że jest on kompletnie bez sensu i postanowiłam napisać nowy, który praktycznie nie różni się od poprzedniego. Może jedynie początek.
Tak bardzo nie chciałyście, żeby Jade namieszała Aaronowi w głowie, także postanowiłam 'wyrzucić' ją z opowiadania. Nie wiem czy postąpiłam zgodnie z moim planem, czy nie, ale chyba zrobiłam dobrze xd
Przepraszam za jakiekolwiek błędy/literówki etc. ale nie miałam już siły by to sprawdzić.
Pozdrawiam ;**
Mówiłam Ci już, że piszesz genialnie, czy jeszcze nie? :)
OdpowiedzUsuńmówiłaś, mówiłaś <3
UsuńWpadłam na to opowiadanie przypadkiem i przypadło mi do gustu. Bardzo ciekawie piszesz.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię też do siebie :)
http://kuba-sam-meczu-nie-wygrasz.blogspot.com
http://kuba-sam-meczu-nie-wygrasz.blogspot.com/
Woow, nie wiedziałam że Jade może być taką..osobą. Szkoda mi Aarona ale mam nadzieje że jednak odnajdzie się i znowu zwiąże się ze swoją ex. Rozdział jest trochę króciutki ale to jednak zawsze coś! Czekam na więcej! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zgadzam się z adresem - London is Red.
OdpowiedzUsuńAaron naiwniakiem? Przyznam, że idealnie pasuje do takiego typu człowieka.
Pozdrawiam.
HAHAHAHHAHAHAHAHA
OdpowiedzUsuńja nie mogłam czytać o tej lasce, bo myślałam, ze zabiję XD
No i już poznaliśmy całą historię jak Jade chciała wydymać Aarona.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że Kieran zauważył tą całą sytuację z zegarkami, bo Ramsey pewnie znowu uwierzyłby jej wymówkom.
Co do przyjazdu Kate to jest jakaś możliwość, że się spotkają ; D
Pozdrawiam, LuckyGirl ;)
I znowu zapomniałam skomentować. Normalnie brawo dla mnie. Tak przypadkiem mi się przypomniało, że może dodałaś nowy rozdział, patrzę na dół. I chwila rozkminy... Przecież ja jeszcze nie rzuciłam hejta na tę piep**oną Jade. Su*a jedna. Jak może w ogóle mieć czelność robić coś takiego. Jejku. No ja nie ogarniam tej dziewuchy wstrętnej. Co ona w ogóle sobie myślała? Nie chce mi się wierzyć, że coś takiego zrobiła. Dobrze, że już jej nie ma. Mam nadzieję, że Kieran wygada Aaronowi, że spotkał Kate i wszystko będzie jak dawniej. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział oraz przepraszam, za mój cholernie szybki ogar, co do komentowania twojego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się ciesze, że pozbyłaś się tej dziewczyny. jeszcze trochę i chyba bym szału przez nią dostała a może bardziej przez naiwność wspaniałego Aarona, któremu zachciało się bawić w wybawcę. Całe szczęście, że ma takiego przyjaciela jak Kieran i w końcu zakończyło się tak jak powinno. Jade odeszła i na szczęście już nigdy nie wróci.
OdpowiedzUsuńOby teraz Aaron wziął się w garść i zawalczył o Kate póki jeszcze ma jakieś szanse. Pozdrawiam ;*
Nowy na so-suprising.blogspot.com. Zapraszam :*
OdpowiedzUsuńChyba wreszcie wracam. Zapraszam na jako taki prolog na ja-kurz.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNoo i bardzo dobrze, że wyrzuciłaś Jade. Ja wiedziałam, że ona jakaś taka... lewa jest. Kieran, mój człowiek, wypatrzył co się święciło. Tylko trochę szkoda Aarona. On to za dobry chłopak jest. No, Kieran, działaj i połącz jakoś Kate i Ramseya! Wierzę w ciebie :).
OdpowiedzUsuńA przy okazji u mnie nowy rozdział ;).
UsuńZapraszam na nowe opowiadanie:
OdpowiedzUsuńhttp://because-i-love-you-blogstory.blogspot.com/
i nowy rozdział na :
http://another-life-another-story.blogspot.com/
No Kurzu nowy rozdział, wreszcie jedyneczka więc troszkę ci pospamuję :D http://ja-kurz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń#Zapraszam na 1 rozdział nowego opowiadania: Because I love you...: Rozdział 1|I http://because-i-love-you-blogstory.blogspot.com/2012/12/rozdzia-1i.html?spref=tw
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, wiem! Nie pisałam i nie czytałam Waszych opowiadań baaardzooo długi czas. Domyślam się, że z tego powodu możecie być na mnie wkurzeni; możecie nawet nie chcieć zapoznać się z tą oto wiadomością ode mnie, ale... Kurczę, teraz mamy przerwę świąteczną, więc postaram się nadrobić zaległości, bo przynajmniej w tym okresie należą mi się jakieś przyjemności! :D
OdpowiedzUsuńZanim się jednak do nich zabiorę, chciałabym zaprosić do lektury nowego rozdziału na:
www.flying-wings.blog.onet.pl
Jak widzicie - nie porzuciłam blogowania, chociaż byłam tego bliska, m.in. ze względu na zmianę platformy, po której nie potrafię się jeszcze poruszać. Cóż, wprowadziłam na blogu pewne zmiany, ale do ideału jeszcze daleko.
Całuję, ściskam oraz życzę Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia :*
59 yr old Research Assistant III Dorian Rowbrey, hailing from Dauphin enjoys watching movies like Class Act and Listening to music. Took a trip to Monastery of Batalha and Environs and drives a Mercedes-Benz 680S Torpedo Roadster. zobacz tutaj
OdpowiedzUsuń