Zrobiłem jej gorącej herbaty i zaniosłem do salonu gdzie teraz siedziała, otulona ciepłym kocem.
- Nie mogłaś po prostu powiedzieć, że nie masz gdzie mieszkać?- Spytałem, siadając obok niej.
- Łatwo Ci mówić.. Ty też pewnie nie chciałbyś rozmawiać o tym z osobą, której praktycznie nie znasz.- Rzuciła, pusto patrząc się na ścianę, przyozdobioną fotografiami z mojego klubu i Kate.
Wstydziła się tego. Wstydziła się faktu, że nie ma domu i oparcia.
- Aaron.- Po krótkiej chwili podałem jej dłoń.
Wcześniej mnie nie znała, teraz już tak.
- Jade.- Odwzajemniła uścisk dłoni, po czym upiła łyk gorącej herbaty.
Przyglądałem się jej uważnie przez chwilę i z oczu odczytałem, że jest bardzo nieszczęśliwa.
Zresztą kto by nie był, gdyby ktoś stracił dach nad głową..
- No górze przygotowałem Ci pokój, a teraz wybacz muszę jechać na trening do klubu, widzimy się za dwie godziny tutaj w salonie, żadnych ucieczek, jasne?- Wstałem i wskazałem na schody, znajdujące się po drugiej stronie.
Dziewczyna przytaknęła na moje słowa i przeniosła się do swojej nowej sypialni, ja natomiast zapakowałem do torby najpotrzebniejsze rzeczy i opuściłem dom.
Nie byłem do końca pewien, czy dobrze postąpiłem, zostawiając ją samą w moim mieszkaniu. Nie znałem jej zbyt dobrze, więc nie miałem pewności, że czegoś nie wywinie.
Mimo wszystko za późno było na jakiekolwiek przemyślenia, co z nią zrobić. Trening rozpoczynał mi się za pół godziny, więc i tak pewnie będę o kilka minut spóźniony, zanim przepcham się przez ten ogromny korek, który o tej porze dnia jest zdecydowanie najdłuższy.
Przywitałem się z przyjaciółmi, którzy oddalili się nieco ode mnie po tej całej akcji z Kate.
Nie rozumiałem, dlaczego nasze 'zerwanie' (jeśli tak mogłem to nazwać) miało jakikolwiek wpływ na moje kontakty z innymi Kanonierami. Rozumiem, że to ja postąpiłem źle, ale przecież nie zamierzają 'wyrzucić mnie z grupy' tylko i wyłącznie z tego powodu..
Rzuciłem ciche 'cześć' w stronę wszystkich i wyciągnąłem koszulkę treningową, by móc się przebrać.
Tylko kilka osób odpowiedziało na moje przywitanie, reszta w szybkim tempie ulotniła się na boisko, co bardzo mnie uraziło.
Nie rozumiałem ich, nie rozumiałem już tej całej sytuacji. Od tamtego czasu wszystko układa się inaczej niż powinno.
Ciężko jest mi zaakceptować takie zmiany, bowiem przez nie cierpię. Staram się powrócić do normalnego życia, jednak nie udaje mi się to.
Już dawno dotarło do mnie, że funkcjonowanie bez Kate, nie można nazwać funkcjonowaniem. Brakuje mi jej, a przez to całe moje życie lega w gruzach. Jestem na straconej pozycji i wątpię, żebym w szybkim czasie odbudował swoje uczucia, a wiem że jeśli tego nie zrobię, będę miał strasznie braki, ba już mam, widać to po mojej grze.. Jeszcze kilka miesięcy takiej postawy i pewnie wyląduję w jakimś 3-ligowcu.
Jedynie Kieran podtrzymywał mnie na duchu i wspierał. Myślałem, że to Walcott będzie tym, który jako pierwszy wesprze mnie w tej całej sytuacji, ale to właśnie on się ode mnie odwrócił. Zabolało mnie to najbardziej, bo wcześniej był moim najlepszym kumplem, nie spodziewałem się tego po nim. Zawsze trzymaliśmy się razem, a teraz? Teraz wynika, że był fałszywym przyjacielem..
Po zakończonym treningu obiecałem Gibbsowi wypad do baru. Byłem trochę podenerwowany, bowiem przypomniał mi, że muszę oddać mu płyty z filmami, które pożyczyłem od niego kilka dni temu.
Chciałem uniknąć jego spotkania z Jade. Wtedy pewnie straciłbym i jego. Na pewno nie uwierzyłby w słowa, że Jade to dziewczyna, którą przygarnąłem do siebie, bo nie ma domu.
- Nie jutro, bo muszę oddać je mojemu przyjacielowi, który przelotem jest w Londynie! - Odpowiedział, na moje pytanie, które zadałem, by uniknąć komplikacji.
Myślałem nad tym, by zmusić go do poczekania na zewnątrz. Zabranie płyt z biurka nie zajęłoby mi przecież długiej ilości czasu.
- I przy okazji obczaję tą twoją starą plazmę, bo rodzice wspominali, że chcą ją kupić.- Dodał po kilku sekundach, tym samym psując mój znakomity plan.
No cóż.. byłem skazany na pójście z nim do mojego domu.
To było niewyobrażalne, jak się wtedy bałem.
Jeszcze nigdy nie odczuwałem takiego stresu, kiedy przyprowadzałem kumpla do swojego mieszkania.
Doskonale wiedziałem, że będzie miał swoje 'ale' co do tej dziewczyny i jej nowego miejsca zamieszkania.
Ale cóż mogłem poradzić? Ja również walnąłbym mu kazanie, gdyby przyprowadził całkiem obcą dziewczynę do swojego domu, kilka dni po rozstaniu ze swoją ukochaną.
Zacisnąłem kurczowo pięści i z wielką pustką w głowie zaprowadziłem Kierana do domu.
Byłem pewien, że dziewczyna teraz śpi, bo przed treningiem poszła na górę, więc jeśli to była prawda, uniknąłbym przypału.
Jak na złość, wszystko wyszło na odwrót.
Już od samego wejścia mogliśmy usłyszeć jej głos, bowiem nuciła pod nosem jakąś piosenkę.
Przekląłem pod nosem, a Gibbs zaczął już mieć swoje podejrzenia.
Kiedy pobiegł w kierunku kuchni, skąd dobiegał dźwięk, myślałem, że zapadnę się pod ziemię.
Jeszcze gorsze uczucie nastąpiło, kiedy wykrzyczał na cały głos imię 'Kate', bowiem myślał, że to ona, a potem cofną się o kilka kroków do tyłu i spojrzał na mnie ze zdziwieniem a zarazem złością.
Obiecałem wyjaśnić mu to wszystko na zewnątrz.
Lekko rozgoryczony tym całym zajściem kazałem Anglikowi pójść do salonu i chwycić odpowiednią płytę, sam zaś powiadomiłem Jade o tym, że za chwilę wychodzę.
- Aaron.. Ja nie chcę psuć twojej przyjaźni. Widzę, że coś jest nie tak, że w grę wchodzi jakaś Kate. Ja naprawdę nie chcę zaszkodzić twoim znajomościom, dzisiaj stąd zniknę..- Powiedziała lekko załamana.
- Nie waż się nawet tego robić, pogadamy jak wrócę, okej?- Spytałem, spoglądając w jej oczy.
Ta przytaknęła tylko na moje słowa i powróciła do zaparzania herbaty, ja natomiast bez pożegnania opuściłem kuchnię i wspólnie z moim przyjacielem wyszliśmy z domu.
- Stary, weź mnie nie dołuj! Co ty odpieprzasz?! Co z Kate?! No, co z nią?!- Popchnął mnie lekko za ramię.
Spojrzałem na niego z lekkim oburzeniem.
- Ta dziewczyna, to Jade.. straciła dach nad głową.- Próbowałem mu wytłumaczyć.
- Nie interesuje mnie to jak się nazywa, ani z jakich powodów u Ciebie przebywa. Wchodzisz w jakieś bagno! Już zapomniałeś o Kate? O waszym uczuciu? Nie zależy Ci na tym, by zawalczyć o odbudowę waszego związku?!- Z jego ust padały obelgi w moją stronę. Spodziewałem się tego.
- Ty nawet nie wiesz co jej się przytrafiło.. Musiałem jej jakoś pomóc.- Odpowiedziałem, z lekką ironią.
Byłem już naprawdę rozwścieczony.
- Akurat, bo tylko ty mieszkasz w Londynie i to jest twój obowiązek, by ją przygarnąć. Przez to całkiem zrujnujesz sobie życie. Do mieszkania Kate przeprowadziła się jej przyjaciółka, Alice. Na pewno ją kojarzysz. Jeśli zobaczy was razem i powie wszystko brunetce, nie licz na to, że będzie istniała jakakolwiek szansa, żebyście jeszcze byli razem.
- I tak nie będziemy.. .- Dodałem ściszonym głosem, bowiem wiedziałem, że nie powinienem tego mówić.
Zobaczyłem tylko bezczelny wzrok Kierana, a później poczułem jego pięść na mojej twarzy.
Przyznam, że nie spodziewałem się tego po nim.
- Ja na twoim miejscu, każdego dnia dobijałbym się do domu Kate. Dziewczyna dużo dla Ciebie zrobiła, uchroniła Cię przed uderzeniem sodówki do głowy, nie pamiętasz jak poświęcała Ci każdą chwilę, przez co później straciła swoją pracę?! Pomyśl trochę nad tym co mówisz. I zacznij działać, bo czas Ci ucieka.
Po tych słowach widziałem, jak ze złością odwraca się w drugą stronę i szybkim krokiem odchodzi w stronę swojego mieszkania.
***
Od Autora:
Witajcie! Przynajmniej w długi weekend znalazłam czas, by dodać coś nowego na moje blogi.
Przyznam, że nie zaplanowałam takiej akcji. Z początku to wszystko miało potoczyć się całkiem inaczej, ale chcę kilka odcinków trzymać w napiętej sytuacji.
Jeśli mam jakieś zaległości u was to piszcie, bo ostatnio nie miałam czasu, by regularnie zaglądać na wasze blogi.
Dodatkowo chciałam prosić was o radę.
A więc: Obmyśliłam już treść nowego bloga, tylko nie wiem jakich wybrać bohaterów. Chciałam stworzyć coś znowu z Kanonierami, ale ostatnio naszła mnie chęć pisania na podstawie osób realistycznych, w sensie zwykłych ludzi, nie piłkarzy, innych gwiazd. Jestem w kropce, dlatego też proszę o waszą opinię. Piszcie w komentarzach wasze propozycje!
Do następnego ;**
wydaje mi się, że Kieran może mieć rację. Aaron chce pomóc ale mimo wszystko chyba zapędza się w tym wszystkim za daleko i jeśli naprawdę Kate dowiedziałaby się o Jade, nie wiedząc o jej sytuacji to mógłby być definitywny koniec. nawet jeśli Aaron już zaczyna wątpić w to, że ona do niego wróci to ja mam naprawdę nadzieje, że Gibbs mu nie odpuści i w końcu zmobilizuje go do dalszego działania. on nie może tak po prostu odpuścić.
OdpowiedzUsuńa co do nowego opowiadania to trudno powiedzieć, tym bardziej że nie będę zbytnio obiektywna ale chętnie poczytałabym coś jeszcze o Arsenalu w twoim wykonaniu, nie ważne kto by to był ; )
Pozdrawiam ;*
Niech Aaron się ogarnie, bo to może źle się skończyć. Głupio postępuje. Nie rozumiem, że pozwala mieszkać w swoim domu nieznajomej osobie. Kieran jedyny normalny ;P
OdpowiedzUsuńJeśli o nowe opowiadanie chodzi to o Arsenalu (albo Chelsea :P) zawsze chętnie czytam, więc mam nadzieę, ze opowiadanie będzie o Kanonierach :)
uśmiałam się :D
OdpowiedzUsuńpo prostu boski rozdział ;33 <3
Hm, widać, że chłopak bardzo przeżywa całą sytuację. Dziwi mnie też to, iż pozwala mieszkać dziewczynie zupełnie jej nie znając. Kieran wydaje się być całkiem porządnym chłopakiem i chyba jako jedynie myśli racjonalnie. Jeśli będziesz pisała coś nowego to proszę, niech to będzie Arsenal! :)
OdpowiedzUsuńAaron, Aaron, Aaron.. czy ja zawsze muszę się na tobie zawodzić?! Jakim cudem ty, porządny (dotychczas) chłopaku pozwalasz zamieszkać u siebie jakiejś tam obcej dziewczynie?! No ja rozumiem, że się rozczulasz, bo laska straciła dach nad głową, ale hellou? Miałeś odzyskać Kate! A ja coś czuję, że ta nieznajoma może naplątać Ci w główce, więc się strzeż!
OdpowiedzUsuńNo zdenerwował mnie chłopak! Przynajmniej Kieran zachowuje się najrozsądniej i mam nadzieję, że postawi przyjaciela na równe nogi!
Pozdrawiam, LuckyGirl ;)
Nowość na gdzie-jestes.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział II.
OdpowiedzUsuńtoo-easy-to-destroyed.blogspot.com
Ja to już myślałam ze Aaron powie ze Jade to jego kuzynka czy coś a tutaj jednak prawda, co z jednej strony jest dobrą rzeczą ale z drugiej niestety nie. Ja w tym momencie rozumiem Aarona i jego pomoc dla Jade jednak też rozumiem Gibbsa. Mam nadzieje jednak ze wszystko sie ułoży. Xoxo. Pozdrawiam formidable-disconsolation.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNowy na so-suprising.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział ? :>
OdpowiedzUsuńjeśli dam radę to w weekend się pojawi ;)
UsuńWięc kiedy nowy rozdział ?:D
UsuńNowy na http://so-suprising.blogspot.com/ ZAPRASZAM ! :)
OdpowiedzUsuńHeeej. W końcu powróciłam :). No ja wiedziałam, że Kieran to mądry facet jest. Boję się, że ta dziewczyna całkowicie odciągnie myśli Aarona od Kate... Nie lubię tej laski. Nie podoba mi się. Czuję w kościach, że jeszcze będą przez nią kłopoty.
OdpowiedzUsuń(btw. u mnie nowy rozdział, jeśli masz ochotę :). http://white-flagg.blogspot.com/)
SilverL
jak dla mnie nowego bloga możesz pisać o Kanonierach, było by mi to na rękę ;-)
OdpowiedzUsuńco do tego bloga, to jest boski *.*
jeden z niewielu blogów, który przedstawia Ramsey'a jako "normalnego" faceta, a nie takiego, który leci na każdą :-)
Moja mama jest nauczycielką polskiego i od niej uczę się oceniania różnych prac. Potrafię wyłapać nawet najmniejszy błąd w czyjejś pracy pisemnej. Ale w Twojej nie byłam w stanie znaleźć żadnego! Uwielbiam tego bloga! Przeczytałam go w jeden dzień i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Nie wiem, jak Ty to robisz, co Ci daje takiego powera do pisania. Ale chcę tego bloga czytać od początku i od początku... A że piszesz o Kanonierach, to czytając jestem w zupełnie swoim żywiole. Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńnn na too-easy-to-destroyed.blogspot.com
OdpowiedzUsuń