Rozdział 4


- Czego chcesz?- Rzuciła, dalej łkając.
Zlustrowałem ją moim zaciekawionym wzrokiem i nic nie odpowiedziałem na jej słowa.
Próbowałem w mojej głowie złożyć jakieś spójne, logiczne zdanie, które wyjaśniałoby moje zainteresowanie nią.
- Widzisz.. nie jesteś sama z problemami. Po twoich łzach widać, że cierpisz.- Odpowiedziałem pokrótce, tym samym gryząc się w język. Brawo, Ramsey, jesteś naprawdę inteligentnym stworzeniem.
Ze zdziwionym wzrokiem wpatrywała się w moją twarz. Nie wiem czy była zaskoczona moimi słowami lub  faktem, że mimo wszystko zainteresowałem się nią, czy też patrzyła się na mnie w ironiczny sposób.
Miała dziwne spojrzenie. Z jej oczu niczego nie można było odkryć. Ukrywała swoje uczucia i szło jej to całkiem nieźle.
- Czy ty nie masz nic innego do roboty? Myślisz, że obecność takiej obcej osoby jak ty, polepszy mi humor? Jeśli tak, to możesz już iść, adios.- Odpowiedziała z lekkim sarkazmem.
Wstałem z ławki, jednak nie ruszyłem w dalszą drogę.
Przykucnąłem obok niej i głęboko zatopiłem swoje oczy w jej twarz.
Szybko otarła pojedynczą łzę, która spływała po jej lewym policzku i odwróciła wzrok.
- Możesz już iść? Czekam na..
-Na nikogo nie czekasz. Gdybyś miała na kogoś czekać, z twoich oczu nie spływałyby gorzkie łzy.- Wzrok przerzuciłem na jej bagaż, który położony był obok niej.
Po mojej głowie chodziły teraz różne myśli.
Czyżby ktoś wyrzucił ją z domu?
Brunetka wybuchła gromkim płaczem, widząc jak wodzę po jej czarnej walizce.
Najprawdopodobniej była zmuszona opuścić miejsce swojego zamieszkania.
- Chodź.- Chwyciłem jej bagaż i prawą rękę, by się nie poddała.
Z początku słyszałem jej protesty, jednak nie pozwoliłem jej uciec.
Prowadziłem ją przez alejkę do mojego mieszkania. Nie wdawaliśmy się w żadną konwersację.
Dziewczyna była chyba nadmiar przerażona, bo strasznie się telepała, jednak nie powinna się denerwować, przecież bym jej nie zranił.
Kilkakrotnie uspokajałem ją, jednak nie słuchała moich słów. Odwracała głowę w drugą stronę i udawała, że mnie nie słyszy.
Nie przejmowałem się jej zachowaniem. Musiało być jej naprawdę ciężko, tak samo jak i mi. Ja próbowałem jej pomóc, ona mogłaby pomóc mnie..
- Potrzymasz? Muszę poszukać kluczy.- Odezwałem się do niej, kiedy byliśmy przy moim mieszkaniu.
Przytaknęła i chwyciła wielką torbę.
Kiedy odwróciłem się, by zaprosić ją do środka, jej już nie było. Uciekła. Widziałem jak zakręca w niewielką uliczkę.
Pokręciłem przecząco głową i dygocząc się z zimna wszedłem do ciepłego mieszkania.
Nikogo już nie obchodzę. Dla wszystkich jestem nikim..
Skierowałem się do salonu i z barku wyjąłem nową butelkę whisky.
Nie miałem już ochoty wracać się do pubu, zatapianie swoich smutków w alkoholu może być lepsze we własnym mieszkaniu, niż w zatłoczonym pomieszczeniu przesiąkniętym zapachem papierosów.
Usiadłem na kanapie i wlałem odrobinę cieczy do kryształowej szklanki, by już po chwili móc delektować się ostrym smakiem napoju.

***
Studia w York? Czemu nie?
Są tylko dwa uniwersytety, miasto nie takie duże, więc i łatwiej mi się będzie dostać z moimi wynikami.
Kilka dni temu rozmawiałam ze Stellą o tym wszystkim i powiedziała, że z chęcią bym mogła z nią zamieszkać.
Mieszkanie wynajmuje jak na razie sama, bo Brian wyjechał do Machesteru na jakieś kursy i wróci dopiero za kilka miesięcy, więc miałybyśmy wielki dom po jej ciotce tylko i wyłącznie dla nas.
Zdziwiłam się, że mieszka sama w tym wielkim mieszkaniu, ale jak się okazało, jej rodzice zginęli kilka miesięcy temu w wypadku samochodowym.
Było mi smutno, że nie poinformowała mnie o tym wcześniej. Pewnie myślała, że oddaliłam się od niej i nie jesteśmy już przyjaciółkami.
Wiem.. to był mój błąd, zaniedbałam nasze kontakty. Obiecałam jej, że będziemy odzywać się do siebie, pisać maile, dzwonić, spotykać w każdej możliwej chwili, ale plany się pokrzyżowały.
Mam nadzieję, że teraz nadrobimy ten stracony czas i odbudujemy naszą przyjaźń na nowo.
Spakowałam moje wszystkie rzeczy późnym wieczorem i już z samego rana mogłam ruszyć pociągiem na północ. Daleko z Sheffield nie miałam, więc spokojnie w dwie/ trzy godziny wyrobiłabym się na pewno.
Cholernie stęskniłam się za moją przyjaciółką.
Przynajmniej będę mogła odciągnąć od siebie myśli o Walijczyku, które ostatnio po prostu mnie przerastają.
Od momentu kiedy go zobaczyłam, zaczęłam strasznie tęsknić. Brakuje mi go i to bardzo.
Siedzenie ciągle w domu i rozmyślanie nad tym, co stało się kilka tygodni temu jest wprost udręką.
Czuję się jakby spadła na mnie jakaś klątwa, fatum. Nic mi się nie udaje, ostatnio wszystko się wali.
Nie mam już kompletnie nic. Rodzice też traktują mnie chłodno i dystansem. Tracę ich, tracę moje ukochane osoby, bez których nie byłabym teraz tutaj.. Nie mogę już na nikim polegać, wszyscy się ode mnie odtrącili.
Całe szczęście, że Stella okazała się moją prawdziwą przyjaciółką, która nie odeszła ode mnie tylko przygarnęła mnie do siebie. Nie wiem jak jej to wynagrodzę..
Podsunęłam walizki bliżej szafki, by móc dostać się do łóżka. Za kilka dni będę w drodze tak jakby do nowego świata, do świata, który odmieni moje życie.
**
Obudziłem się wcześnie, a dzisiaj mieliśmy wolny dzień. Przetarłem dłonią moje zaspane oczy, a kiedy uniosłem swoją sylwetkę w mojej głowie pojawił się ostry, przeszywający ból. Dopiero po krótkiej chwili przypomniałem sobie, dlaczego miewam takie zawahanie.
Nałożyłem długie, szare dresy i zieloną koszulkę. Na zewnątrz było bardzo ponuro, zresztą jak zwykle.
Postanowiłem wyjść na dwór, by móc się nieco odświeżyć i przebiegnąć jakiś kilometr lub dwa, by poczuć się lepiej.
Kiedy wychodziłem z mojego domu, mój wzrok przykuła ta sama dziewczyna, którą zobaczyłem wczoraj na ławeczce.
- Dlaczego nie weszłaś do domu?- Chwyciłem ją za ramię.
Wzdrygnęła się lekko, po czym wstała z zimnych schodów.
- Nie chciałam Cię budzić..- Odrzekła, cichym głosem.
- Chodź.. Nie pozwolę, by od dziś twoim domem były schody, pusta ławka, czy nawet most.- Odpowiedziałem całkiem poważnie i otworzyłem wejściowe drzwi.
Muszę jej pomóc. Nie chcę, by cierpiała jak ja.


***
Od Autora:
Tej laski miało tu nie być, ale cała historia bez takich akcji byłaby trochę słaba i nudna, więc musiałam coś wymyślić.
Za dużo dialogów, ale ostatnio nie mogę się skupić nad opisami i nie wychodzą mi perfekcyjnie, więc na siłę nie próbuję.
Pozostaje mi tylko podziękować wam wszystkich za to, że jesteście ze mną i wspieracie mnie w pisaniu, gdyby nie wy, ten blog pewnie byłby już dawno odrzucony daleko w kąt i nie skończyłabym nawet pierwszej serii!
Dziękuję! x





9 komentarzy:

  1. CO to za laska noo? On ma się zająć odzyskaniem Kate a nie jakąś przybłędą! Znaczy... nie to, że jestem nie czuła czy coś, szkoda dziewczyny. No ale ona będzie tylko odciągała myśli Aarona od Kate! Tak nie można! Niech się nią jakiś inny Kanonier zainteresuje i przygarnie. No i gdzie ta Kate znowu wyjezdża? czemu oni sobie musza tak życie utrudniać nooo. Ja chce happy-endu! ja chcę miłości! Ja chcę nowego Rozdziaaaałuuu!
    Btw. przeniosłam bloga na blogspota. Teraz możesz znaleźć mnie tu: www.white-flagg.blogspot.com. Pozdrawiam i czekam :).

    OdpowiedzUsuń
  2. boże skąd żeś wzięła tą laskę spod ciemnej gwiazdy?! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię tej dziewczyny, nie podoba mi się jej pojawienie. Aaron powinien w wolnym czasie myśleć tylko i wyłącznie o tym jak odzyskać Kate a nie zajmować problemami jakiejś obcej dziewczyny. Nie podoba mi się to i obym się myliła ale czuje, że ona przyniesie mu jakieś kłopoty.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie skończyłam czytać tego bloga i od razu muszę powiedzieć ze kocham cię za to ze jednym z głównych postaci jest sam Aaron którego ubóstwiam. Ja myślałam ze seria pierwsza skończy sie tym ze Aaron weźmie ślub a seria druga będzie o kimś innym np Szczesny czy Wilshere, a Aaron i Kate bedą postaciami drugo planowymi a tutaj to :O. Tylko proszę cię z całego serca żeby nie było tak ze Aaron będzie z tą nowo poznana bo on należy do Kate! Ja mam nadzieje ze jednak Aaron będzie z Kate. Ja mam jeszcze małe pytanko, w poprzednim rozdziale mówiłas że Aaron niestrzelił decydującego karnego na olimpiadzie. Czy tak rzeczywiście było? Blog jak i opowiadanie jest zarąbiste i pozostaje mi tylko czekać na dalszy rozdział. Pozdrawiam. formidable-disconsolation.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle komentuję po ogromnym odstępie czasu od dodania, ale cóż poradzić na ciągle psujący się komputer. Lepiej by było, gdyby tej laski nie było. Co ona w ogóle zamierza? Być może wprowadzi sporo zamieszania, więc historia będzie jeszcze ciekawsza. Pozdrawiam i zapraszam na 1 rozdział na moim blogu :) http://too-easy-to-destroyed.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam i mam złe przeczucie co do tej dziewczyny, mam nadzieję, że to tylko epizod i nie namiesza w i tak już skomplikowanej relacji Aarona z Katy ;)
    Zapraszam na epilog ;)
    http://the-smell-of-london.bloog.pl/
    milena - milusde. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że ta dziewczyna jeszcze namiesza. Oczywiście nie chcę tego, bo moim zdaniem Kate i Aaron są dla siebie wprost stworzeni! :) Powinni się zejść i być ze sobą. Czekam na nowość!! :*:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to się stało, że dopiero teraz trafiam na twoje opowiadanie? I to jeszcze Arsenal, i Ramsey! Kiedy znajdę tylko troszkę czasu między meczami, nauką i innymi rzeczami z pewnością nadrobię twojego całego bloga, bo bardzo mnie intryguje. Fajnie, że starasz się aby opowiadanie było barwne. Przy okazji zapraszam do mnie: gdzie-jestes.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na bloga http://so-suprising.blogspot.com/ Jest on oczywiście o Arsenalu, pisany z trzech różnych perspektyw, przez trzy różne autorki, trzema różnymi stylami. Pojawił się już prolog ! <3 Zapraszam ! <3

    OdpowiedzUsuń