Wzięłam głęboki oddech i kurczowo zaciskając pięść, weszłam do nandos'.
Z początku czułam się tak, jakbym przychodziła tutaj po raz kolejny do pracy. Widziałam tych samych klientów, którzy reagowali przejrzystym uśmiechem na mój widok. Znali mnie i to doskonale. Mogę powiedzieć, że wprost byłam ich ulubienicą.
Aż łza zakręciła mi się w oku, kiedy myślałam, że to mój ostatni dzień w tym miejscu.
Wzięłam się w garść. Nic nie mogłam poradzić na to, że chcą mnie zwolnić. Mieli takie prawo. Ja sama zwolniłabym osobę, której praktycznie co drugi dzień nie ma w pracy, bo chce wyjechać na wakacje, na pogrzeb kolegi chłopaka, który odbywa się na całkiem innym kontynencie.. Użalanie nad tym nic by nie dało. Czułabym się jeszcze gorzej.
Weszłam do pokoju szefowej, rozmawiała przez telefon, więc wyszłam by jej nie przeszkadzać. Moją uwagę przykuła niewielka kobieta koło 30. To pewnie była ta, za którą pracowałam. Chciałam do niej podejść, porozmawiać, spytać o kilka spraw związanych z jej pracą, ale właśnie osoba, do której przyszłam, zawołała mnie do siebie.
Przymknęłam lekko powieki. Wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie należała do jednych z przyjemnych.
Usiadłam na czarnym fotelu i wsłuchiwałam się w słowa Elizabeth. Powiedziała mi jedynie, że byłam dobrą pracownicą, że żałuje tego czynu, ale musiała to zrobić i jeśli konkretnie nie wiem, dlaczego mnie zwolniła, to powinnam odpowiedź sobie sama na to pytanie, bo odpowiedź znam i to bardzo dobrze.
Na sam koniec dodała, że jedna z kucharek spakowała moje rzeczy i czekają na mnie w pomieszczeniu dla pracowników.
Z tym to mogłam sobie sama poradzić. Nie lubię kiedy ktoś grzebie w moich prywatnych rzeczach..
Zdenerwowała mnie. Nie takiej rozmowy się spodziewałam. Myślałam, że sama przedstawi mi powody, wyda mi moje dokumenty dzisiaj, a nie spakuje wszystko bez mojego pozwolenia kilka dni wcześniej.. Zachowała się niekulturalnie.
Bez żadnego słowa opuściłam biały pokój i po schodach wbiegłam na pierwsze piętro, gdzie miałam odnaleźć spakowane przez kogoś moje drobiazgi.
Trochę denerwował mnie fakt, że teczkę z umową i innymi wartościowymi papierami postanowiła zapakować przed spotkaniem ze mną. Chciałam sprawdzić czy mam wszystko, bo mogło okazać się, że okłamała mnie i nie wydała niektórych dokumentów.
Moje przeczucia były jednak fałszywe. Na spokojnie usiadłam i przejrzałam karty. Otrzymałam wszystko, więc nie ma powodów by rozpętywać niechcianą mi kłótnię. Było mi trochę smutno, kiedy dowiedziałam się o zwolnieniu, ale teraz jestem bardziej zdenerwowana niż zmartwiona. Szefowa udawała tylko taką miłą. Doskonale wiedziała, że tamta wróci ze zwolnienia, więc mogła mnie powiadomić.
Nevermind. Powinnam zacząć wszystko od początku!
Planowałam spotkać się dzisiaj z Theo, ale chciałam też zrobić niespodziankę wszystkim Kanonierom przed wyjazdem do Azji. Trening na The Emirates zaczynał im się za godzinę, więc spokojnie mogłam zawieźć moje rzeczy do domu i pojechać pod stadion. Tak też zrobiłam.
Mimo swojego zmęczenia, zdenerwowania, i zawiedzenia, cieszyłam się na spotkanie z piłkarzami.
Bez żadnych plakietek wpuszczono mnie na dzisiejszy trening. Ochroniarze znali mnie bardzo dobrze i wiedzieli, że nie wpłynę negatywnie na Kanonierów.
Weszłam wejściem prowadzącym w stronę pierwszego sektora. Chowając się lekko za ścianką obserwowałam wszystkich dookoła, nie chciałam by od razu mnie zauważyli. Obiecałam sobie, że zrobię im niespodziankę i trzymałam się tego planu.
Po kilku minutach mojego ukrywania zauważyłam, że Arsene i sztab trenerski opuścili na chwilę stadion, to był właśnie idealny moment by zaskoczyć chłopaków.
Po cichu wyłoniłam się zza czerwonej ściany i stąpając na palcach schodziłam schodkami coraz niżej, tak by zejść na murawę.
Kanonierzy odwróceni byli tyłem, więc jeszcze mnie nie zobaczyli. Aż uśmiechałam się w duchu, kiedy myślałam o ich minach gdy mnie zauważą! Pewnie będą uradowani, a z drugiej strony zdziwieni na brak Aarona..
Tak, czy inaczej niezmiernie cieszyłam się na spotkanie z nimi. Brakowało mi tych wiecznie roześmianych twarzy, żartów, dziwnych tańców, którymi dosłownie zawsze rozpoczynali treningi- 'ponieważ to jest bardzo dobra rozgrzewka' według The Oxa.Oj Alex, Alex..
- Kate? Co ty tu robisz? Nie powinnaś być w Dubaju z Ramseyem?- Aż podskoczyłam ze strachu do góry.
Wenger nieźle mnie przestraszył! No i przez niego nici z niespodzianki! W ułamku sekundy dosłownie wszyscy zebrani odwrócili się o 180 stopni i z uśmiechem na twarzy pobiegli by mnie przytulić.
Rzucili się na mnie jak stado głodnych wilków! Znowu pokazali mi, że jestem dla nich ważna.
- A Pana Ramsey'a gdzie zgubiłaś?- Theo objął mnie ramieniem.- Czyżby moje oczekiwania się spełniły?- Dodał, uśmiechając się zawadiacko.
Walnęłam go lekko w ramię, by przystopował i dodałam:
- Musimy porozmawiać.. ale tak wiesz, jak przyjaciel z przyjacielem.
Nie odpowiedział nic. Uśmiech z jego ust momentalnie przekrzywił się w lekki grymas, a wzrok objął moją twarz. Pewnie przeczuwał, że coś jest nie tak.
Machając do Kanonierów, oddaliłam się na 'ławkę rezerwowych' żeby nie przeszkadzać im w treningu.
Mają ważny wyjazd do Malezji, który pomoże im przygotować się lepiej do sezonu. Muszą być silni i bardzo dobrze przygotowani do zbliżających się rozgrywek.
Z lekkim uśmiechem obserwowałam rozgrzewkę grupy. Już dawno byłam na ich treningu. Ostatnio się opuściłam. Więcej czasu poświęcałam odpoczynkowi. Częste wyjazdy trochę mnie osłabiły. Nie miałam czasu, by odetchnąć.
- Idziemy do mnie, czy jakiejś kawiarenki?- Usłyszałam głos Anglika za mną.
- Wolę pogadać na osobności, Melanie nie będzie zła, prawda?
- Przecież znacie się bardzo dobrze! Wprost uwielbia kiedy nas odwiedzasz.- Uśmiechnął się.
Zaczynałam czuć lekką ulgę. Kiedy opowiem wszystko przyjacielowi będzie jeszcze lżej. Zawsze czuję się swobodniej, kiedy wyżalę się komuś, kiedy ktoś poczuje mój ból, moje cierpienie.
Theo od samego początku był moim najlepszym kumplem. Zawsze mogłam mu ufać, zwierzałam mu się dosłownie ze wszystkiego! Słuchał moich słów z zapałem, pocieszał mnie kiedy było źle, śmiał się razem ze mną kiedy było dobrze. Dziękowałam wszystkim za to, że zesłali mi taką osobę.
Mel powitała mnie buziakiem w policzek i mocnym uściskiem.
Zaczęła wypytywać się o wakacje, jak minęły, jakie wrażenia, ale nie umiałam odpowiedzieć jej na to pytanie.
Przeszłam do konkretów. Zajęliśmy miejsce w salonie. Blondynka przyniosła schłodzone napoje i spokojnie mogłam opisać im wszystko to, co działo się przeszło kilkanaście godzin temu.
- Miasto jest przepiękne! Sztuczne wyspy, morze, zabytki.. nigdy nie byłam w takim miejscu. Kultura tego kraju po prostu wzywa każdego, by tam przyjechał. W pierwszych dniach naszego pobytu przez 24 godziny korzystaliśmy z wakacji. Rejsy łodzią, zwiedzanie sztucznych wysp, zabytków, pamiątkowe zdjęcia, było niesamowicie. Pod koniec lekko przystopowaliśmy.. słońce dawało się we znaki, więc zaczęliśmy korzystać z plaży i morza. Dyskoteki nocą przy morskich falach były przeogromną frajdą. Bawiliśmy się cudownie, korzystaliśmy z każdej chwili, jednak do czasu..
Wzrok Melanie i Theo nieco zbiegł z tropu.. Nie spodziewali się pewnie, że coś może się pomiędzy nami wydarzyć. Mam na myśli konflikt.
- Kilka dni temu poznałam dwie dziewczyny, które okazały się największymi przyjaciółkami Aarona z gimnazjum. Aż serce mi stanęło kiedy je zobaczyłam.. Oczywiście zgrywały przyjazne, ale wcale takie nie były. Najgorzej to nie mogę pojąć zachowania Walijczyka. Nie znałam go z tej strony.. po tylu miesiącach związku miał mnie daleko gdzieś.. Sam wymyślił lot do Dubaju, wszystko zorganizował, chciał być tylko i wyłącznie ze mną przez te dwa tygodnie, kiedy wyrwaliśmy się z szarego, codziennego życia, a gdy je spotkał? Wtedy nie liczyłam się już ja, tylko one. Wyjście do dyskoteki było naszą ostatnią normalną rozmową. Okłamał mnie! Mówił, że musi wyjść do toalety, jak się okazało te laski na niego czekały. Myślałam, że powyrywam im te spalone od prostownicy kłaki i rozmarzę makijaż, który aż ciekł po twarzy. Nie wyobrażacie sobie jak ja się wtedy czułam. Myślałam, że to będzie poważny związek. Prawie rok razem. Przez 10 miesięcy, kiedy byliśmy parą nigdy mnie nie okłamał, nigdy ktoś inny nie był ważniejszy ode mnie i nigdy nie kłóciliśmy się tak jak teraz, jeśli już to chodziło tylko o błahostki.. do tego ostatniego dnia w Dubaju dostałam wiadomość od szefowej z nandos', że mnie zwalniają.. tak po prostu. Dzisiaj byłam zabrać swoje rzeczy. Tak nagle wszystko straciło sens. Straciłam jego, straciłam pracę..i co ja mam tu teraz robić? Siedzieć w czterech ścianach, ukrywać się, by nie zobaczyć brązowookiego i nie wspominać o 10 miesiącach z nim spędzonych?
Melanie przycisnęła mnie mocno do swojej klatki piersiowej i szepnęła, że wszystko będzie dobrze.
Każdy tak mówi.. a prawda jest całkiem inna. Nie będzie dobrze.
Muszę opuścić to miejsce, przynajmniej na jakiś czas, by wszystko przemyśleć i poukładać. Nie mam zamiaru dołować się codziennym widokiem Walijczyka, który będzie przechodził chodnikiem obok mojego domu kilkanaście razy dziennie..
Mocno wtuliłam głowę w jej ramię i zaszlochałam. Nigdy nie czułam się tak potwornie, nawet wtedy, kiedy Josh ośmieszał mnie przy całej szkole.. Całe szczęście zdążyłam zapomnieć większość chwil, kiedy mnie szantażował.
O Aaronie będzie mi jeszcze trudniej zapomnieć. Z nim przeżyłam najcudowniejsze chwile w moim życiu, pomógł mi odbudować się po ciężkich sporach z Cauntberrim. Gdyby nie on i reszta ekipy z The Emirates pewnie dalej nie odnalazłabym sensu życia..
***
Od Autora:
Zbliżamy się już do końcówki tej części.
Zdecydowałam się napisać II serię, ale nie wiem, czy uda mi się ją dokończyć, jak tą.
Będzie zawierała dosłownie kilka-kilkanaście odcinków, więc jeśli dobrze wszystko rozplanuję, to powinnam dojść do końca.
Pozdrawiam ;**
Co za wspaniała wiadomość! Już się nie mogę doczekać na nową serię :*
OdpowiedzUsuńGdzie ten Aaron? Noo miał przybyć na koniu i porwać Kate! Miało być happy end ;-) ale wierzę w to że jeszcze będzie!! I niech się oświadczy! ostatnimi czasy mam całkowitą obsesję na tym punkcie ;-) (za dużo filmów się naoglądałam!)
pozdrawiam :*:*
Rozdzial jest mega! Slow mi braknie....~Z
OdpowiedzUsuńNo świetnie... a Aaron to gdzie? Mam nadzieję, że tym razem spróbuje wszystko naprawić. Strasznie denerwowała mnie jego obojętność, niech bierze się w garść w tej chwili, bo może stracić a właściwie już stracił najważniejszą osobę w swoim życiu... i pomyśleć, że to wszystko przez jakieś dwie dziunie...ble, aż się niedobrze robi...
OdpowiedzUsuńCzekam na następy i bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się na II serię :)
Aaron powinien już o nią walczyć, a nie czeka na zbawienie, że może sama do niego wróci.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ma przy sobie Theo i Mel. Są naprawdę dobrymi przyjaciółmi. :)
Pozdrawiam, LuckyGirl ; *
Ja mam jednak nadzieje, że wszystko się między nimi ułoży. W końcu miłość nie znika z dnia na dzień, a Aaron na pewno będzie walczył o Kate. Skoro myślał o zaręczynach to chłopak nie ma innego wyjścia, na pewno nie może pozwolić jej odejść.
OdpowiedzUsuńPóki co ciesze się, że Kate ma przy sobie Theo i Mel. Może im się zwierzyć ze swoich problemów, a oni na pewno okażą się wielkim wsparciem.
Pozdrawiam ;*
London is red? Hmmm, no nic, muszę przeczytać 30 rozdziałów ;) Spokojnie, dam radę :D A tymczasem zapraszam do mnie: http://idealna-katalonia.blogspot.com Pozdrawiam, Asia. A Tobie weny życzę! I pisz koniecznie drugą serię! ;)
OdpowiedzUsuńW jednym momencie wszystko się posypało. Jak już życie się w wali to w wielu aspektach. Podobnie dzieje się u Kate: rozczarowanie ukochanym, strata pracy. Najważniejsze, że dziewczyna ma takich przyjaciół jak Melanie i Theo, którym może się wygadać, a przez to - w minimalnym stopniu poczuć lepiej.
OdpowiedzUsuńPocieszając, ludzie zawsze mówią, że będzie dobrze. Czasami jest to wkurzające, no ale jak mają reagować, skoro nigdy nie znaleźli się w podobnej sytuacji, co osoby pokrzywdzone? :-)
Całuję i ściskam, zapraszając jednocześnie do lektury moich opowiadań.
www.flying-wings.blog.onet.pl
www.gust-of-wind.blog.onet.pl
po dłuzszej przewie zapraszam na kolejny rozdział mojego bloga http://agnes-alisson.blog.onet.pl.
OdpowiedzUsuńO przygodach Magdy i Sebastiana :)
Pozdrawiam :)
Czytanie Twojego bloga nadrobie w czasie bo mam strasznie dużo zaległośći
Maggie.
www.flying-wings.blog.onet.pl < zapraszam :-)
OdpowiedzUsuń