26.(...) Ja mam nadzieję, że to 'tylko koleżanki'..

Minął już praktycznie tydzień od kiedy jesteśmy w Dubaju.
Niesamowita, letnia atmosfera sprawia, że nasz związek jeszcze bardziej się utwardza.
Czuję się jak małe dziecko, które cieszy się pierwszym pobytem nad morzem, plażą, gorącym powietrzem. Wszystko wydaje się dla mnie takie nowe, pragnę odkryć jak najwięcej i zapamiętać te wszystkie chwile do końca mojego życia.

Został nam tydzień wakacji, a my już nie mamy co robić! Zwiedziliśmy już dokładnie wszystkie sztucznie utworzone wyspy, miasto i najpiękniejsze zabytki, które znajdywały się w naszym przewodniku, praktycznie codziennie chodziliśmy na plażowe imprezki, a teraz pozostaje nam tylko plaża i opalanie się. W sumie to też jest forma relaksu- odpoczynek.
Przez ostatnie dni, spędzone tutaj, wiele nabiegaliśmy i nachodziliśmy się. Miasto jest strasznie duże, a niektóre zabytki oddalone są nawet o kilka kilometrów od naszego zakwaterowania, dodać do tego ponad 30 stopniowe upały, więc wylegiwanie się na plaży jest teraz dla nas jak najbardziej wskazane!
Razem z brązowookim ruszyliśmy w kierunku ognistego piasku. Lekka rozmowa pomiędzy nami, sprawiała, że nie chciałam opuszczać  Aarona nawet na chwilę. Sama zadaję sobie pytanie, jakim cudem na siebie trafiliśmy? Gdyby nie jego przyjazd do mojego rodzinnego miasta, i nie powrót do Londynu, pewnie dalej bylibyśmy na siebie źli za ten wybryk w barze a jednocześnie tęsknilibyśmy za sobą, za tymi wspólnie spędzonymi chwilami, koncertem na który mnie zabrał, wtedy tak naprawdę poczułam, że choć trochę mu na mnie zależy, bo w sumie nie zabiera się zwykłej osoby na występ ulubionego zespołu, nie wręcza się bransolety ze swoimi inicjałami i nie całuje się w policzek na pożegnanie.
Minęło niesamowitych 10 miesięcy od kiedy jesteśmy razem. Jeszcze nigdy nie doszło między nami do poważnej kłótni, były momenty kiedy oboje byliśmy o siebie zazdrośni, ale to tylko drobnostki, oboje wiemy dokładnie, że istniejemy tylko my, nie ma osób trzecich, które mogłyby zrujnować tę więź.

Rozłożyliśmy swoje leżaki i w spokoju zaczęliśmy odpoczynek.
Między nami nadal trwała czysta, przyjazna rozmowa. Śmialiśmy się dosłownie ze wszystkiego, a jeszcze lepiej było kiedy zadzwonił Theo z polskiego Krakowa.
Wtedy śmiech nas nie opuszczał.
Piski Alexa, opowiadanie śmiesznych historii z samolotu, jak The Ox prawie mdlał, bowiem nienawidzi latać, aż mieliśmy ochotę wybuchnąć z radości!
- Mam nadzieję, że nie będę wujkiem, kiedy wrócicie!- Zaśmiał się do słuchawki Walcott.
- Przestań! Ty już o takich tematach mi tu, Theo, no! Wróć na ziemię.- Krzyknęłam do słuchawki.
- Tak jest panno Ramsey!- Ponownie wybuchł śmiechem.
Pokręciłam z dezaprobatą głową, po czym opadłam bezwładnie ze śmiechu na piasek.
Oni po prostu chcą, żebym umarła im z niedotlenienia, naprawdę!
- Aaron, przemyśl moje słowa, ale wiesz w pozytywnym znaczeniu! Widziałem kilka dni temu fajny wózek, mógłby stanowić niezły prezent dla waszego dziecka.- Powiedział całkiem przekonująco, a ten zamiast mu jeszcze pogrozić, to powiedział:
- Spokojnie, na pewno przemyślę, będzie dobrze!- Puścił mi oko.
Rzuciłam w niego moją torebkę i założyłam ręce na wysokości piersi.
Nie będę z nimi prowadzić takiego typu rozmowy.
- Ej, możesz zastanowić się co do słów Walcott'a.- Przysiadł się do mnie.
- Co?! Ty słyszysz sam siebie?!- Krzyknęłam. Byłam lekka wybuchowi śmiechu, ale uznałam, że Walijczyk brał to całkiem na poważnie.
- Jesteśmy 10 miesięcy razem, więc wiesz..- Posłał mi ciepły uśmiech.
- Masz 21 lat, czy ty aby na pewno chcesz zostać ojcem w tak młodym wieku?- Zrobiłam tęgą minę.
- Wiek tu nie jest ważny..
- Aaron, weź przestań! Jesteśmy za młodzi, nie jesteśmy ze sobą wystarczająco długo, by o tym myśleć, poza tym popatrz na to ze strony tej, że praktycznie oboje nie mielibyśmy czasu na dziecko. Ty klub, ja praca, a przecież wiesz jakiego poświęcenia potrzebuje tak małe stworzenie..- Teraz już na serio przejęłam się tą całą sprawą.
A to wszystko przez Anglika, który zaczął o tym temat! Policzę się z nim jak wrócę do Londynu!
Brązowooki miał już coś powiedzieć, jednak ktoś inny stanął na naszej drodze.
- Azza?!- Krzyknęły naraz jakieś dwie dziewczyny.
Hmm. Czy ja o czymś nie wiem?
- Hej!- Zwrócił się do blondynek.
- Poznajcie się to jest Kate!- Odwrócił się w moją stronę.
- Shannon i Chantelle.- Uśmiechnęły się.
Ja nie miałam nastroju, by to zrobić.
Teraz pewnie zacznie się zabawa jeszcze z dwoma jakimiś tapetami. Doskonale widziałam jakim wzrokiem obserwują mojego chłopaka, zresztą oni muszą się już znać.
Ramsey nie przywitałby się z nimi od razu w ten sposób. Coś musiało nie grać.
- Kim one są?- Szepnęłam mu na ucho.
- Chodziłem z nimi kiedyś do Gimnazjum. Miłe, prawda?
- Mhm..
Pięknie. Po prostu pięknie. Teraz te dwie nie dadzą nam pewnie spokoju, ja już coś czuję!
- Może spotkalibyśmy się gdzieś wszyscy wieczorem, na dyskotece?- Zaproponowała Chantelle.
Już się zaczyna, a nie mówiłam? Chciałam już odradzić ten moment, ale zafascynowany Walijczyk musiał pierwszy wyjawić swoje słowo.
- Z pewnością się tam spotkamy.- Podał im rękę, a później przytulił na pożegnanie.
Spojrzałam na niego złowrogo, kiedy dziewczyny odeszły.
- No, co? To tylko koleżanki. Bez obawy.- Chwycił mnie za ramię.
No ja mam nadzieję, że to 'tylko koleżanki..'

****
Wcześniejszy odcinek pisałam 1 lipca, ten już 6, sama nie przypuszczałam, że uda mi się w tak szybkim tempie napisać ten rozdział.
Może to za ilość komentarzy i bardzo miłe słowa jakie w nich piszecie?
Niezmiernie wam dziękuję za to! Nie wiecie ile to dla mnie znaczy i jak bardzo motywuje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz