Wakacje z nim wydawały się być chwilą wyrwaną z mojego codziennego szarego życia.
Zaplanowaliśmy
wszystko idealnie, niezmiernie cieszyliśmy się na wspólny wyjazd do
Dubaju, a teraz? Teraz to już nie mogę obiecać, że te wakacje będą
należały do najpiękniejszych chwil w moim życiu.
Za dużo pozytywnych emocji napajało mnie przed tym wyjazdem.
Nie byłam przygotowana na taki obrót sprawy..
Wydawało mi się, że Ramsey jest poważnym, pełnym szacunku mężczyzną i nie stać go na robienie takich rzeczy..
Może to i właśnie był mój błąd? Traktowałam to wszystko poważnie, a on praktycznie jak każdy facet mną grał?
Nie
mogę powiedzieć, że się zmienił. Możliwe, że on przez cały czas taki
był, tylko przy mnie udawał mężnego? Zbyt krótko jesteśmy razem,
bym mogła ocenić jego charakter. Dziesięć miesięcy związku nie
wystarczy, by kogoś zarzucać o zmienienie siebie.
Inni żyją w kłamstwie ponad dziesięć lat, a co ja mam powiedzieć?
Za
bardzo się starałam. Pragnęłam, by wszystko wyszło jak najlepiej, by
kłótni było jak najmniej, a wspólnie spędzonych chwil jak najwięcej.
Teraz wiem, że niepotrzebnie wkładałam w to tyle swojej pracy.
Obciągnęłam lekko sukienkę zrobioną z pomarańczowego pareo i samotnie opuściłam plażę.
Ten
dalej rozmawiał z dziewczynami, które podobno były z Londynu,
pokazywał im tricki z piłką nożną, rzucał intrygujące uśmieszki,
wybuchali razem śmiechem, przyjął nawet zaproszenie od nich do gry w
plażową siatkówkę, a mnie zostawił samą..
Na sam widok tych dziewczyn
w samych strojach kąpielowych coś mi się robiło. Czułam, że Aaron nie
może oprzeć się takiemu widokowi.
W ciągu całego dnia poświęcił mi
tylko 20 minut. 10- na przygotowanie do wyjścia na plażę, drugie 10-
kiedy przybiegł do mnie z prośbą o zagranie meczyku z nim i jego
'przyjaciółkami".
Nawet nie zareagował kiedy bez słowa opuściłam plażę.
Po drodze kupiłam w pobliskim kiosku przewodnik po Dubaju.
Postanowiłam zwiedzić miasto sama, na niego nie mogłam liczyć.
Wstąpiłam
tylko do apartamentu, by się przebrać w wygodniejsze ubrania, po czym
chwyciłam mapkę, telefon, łudząc się że może w końcu do mnie zadzwoni z
przeprosinami, i wyszłam.
Rozłożyłam niewielką kartkę z wyznaczonymi ulicami i ścieżkami, po czym zaczęłam śledzić wszystkie ciekawe, turystyczne miejsca.
Lubiłam zwiedzać nowe, nieznane mi obiekty i teraz poświęciłam na to czas.
Mimo iż czułam się osamotniona i chciałabym, aby ktoś towarzyszył mi, bawiłam się naprawdę dobrze.
Jednym
plusem samotnej wędrówki było to, że nikt nie mógł mnie poganiać.
Mogłam spędzić w danym miejscu tyle czasu, ile potrzebowałam.
Koniec
mojej małej wycieczki uczciłam wielkim koktajlem truskawkowym i sorbetem
arbuzowym. Byłam totalnie zmęczona kilkugodzinną wędrówką, jedynie
czego potrzebowałam to gorącej, relaksującej kąpieli i miękkiego łóżka.
Wróciłam
do mieszkania po godzinie 22. Chciałam zadzwonić do Stelli, dopiero
teraz wzięło mnie na rozmowę z przyjaciółką, z którą ostatni raz
kontaktowałam się kilka miesięcy temu.., ale dotarło do mnie, że w
Anglii jest już dawno po północy.
Natknęłam się na niego w salonie.
Siedział ospały na kanapie i przeglądał kanały telewizyjne.
- Czekałem na Ciebie.- Szepnął lekko ziewając.
- Chciałem porozmawiać, usiądź.- Dodał.
Zajęłam miejsce obok niego i skrzyżowałam ręce na wysokości piersi.
Należały mi się jakieś wyjaśnienia co do jego dzisiejszego zachowania..
-
Kate, ja rozumiem, że możesz czuć się urażona, zazdrosna, ale to
dziewczyny z mojej byłej klasy, przyjaźniliśmy się. Chyba teraz nie będę
od nich uciekał i się do nich nie przyznawał.
- Albo nie będziesz grał z nimi w siatkę i nie będziesz na nie w ten sposób patrzył..- Odpowiedziałam z ironią.
Zmarszczył czoło i przejechał po nim dłonią. U niego znaczyło to zakłopotanie.
-
Myślisz, że jestem taką idiotką i nie wiem co robisz?! Podrywasz inne
na oczach swojej dziewczyny i rozumiesz, że mogę być tym urażona ?!
Posłuchaj siebie, Ramsey.- Dodałam i wstałam z kanapy.
Spuścił wzrok. Nie znalazł żadnych słów na obronę jak i przeprosiny.
Z mojego oka spłynęła pojedyncza łza.To była nasza pierwsza poważna kłótnia.
Nie spodziewałam się, że w ogóle nas takie spotkają..
Zawsze się ze sobą zgadzaliśmy, cieszyliśmy się swoim towarzystwem, byliśmy uważani za perfekcyjny związek, a teraz?
Teraz to ja już sama nie wiem jak opisać mam tą sytuację.
Nie chcę go stracić, bardzo go kocham, ale jeśli tak dalej będzie, będę zmuszona podjąć tak bardzo ryzykowną decyzję.
Wzięłam
szybki prysznic, a kiedy wyszłam już odświeżona, chwyciłam kołdrę i
poduszkę, po czym ułożyłam je na podłodze. Czeka mnie ciężka,
nieprzespana noc..
Obudziłam się przed godziną 5. Słońce świeciło już po oczach, rozprostowałam obolałe plecy, przeciągnęłam się jak kot i wstałam.
Z sypialni dobiegało mnie ciche pochrapywanie Ramseya.
Pospiesznie nałożyłam na siebie zwiewną sukienkę i po cichu wyszłam z apartamentu.
Nie wiedziałam kompletnie co mam ze sobą zrobić. Plażowanie nie jest mi już potrzebne.
W
ciągu kilku dni spędzonych tutaj zrobiłam się jak Mulat.. Miasto z
większości również zwiedziłam, a o imprezach na plaży czy w klubach nie
ma mowy.. nie ta atmosfera.
Mogłabym tylko spakować się, zabukować powrotny bilet i welcome home.
Usiadłam
na ciepłym piasku i wtopiłam wzrok w lazurowe fale, które z każdą
sekundą coraz bardziej przybliżały się w moją stronę, a chwilę później
oddalały.
Z transu zamyślenia wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Nie
chciałam go odbierać, myślałam, że to brązowooki dobija się do mnie w
celu opowiedzenia o swoich uczuciach, jednak kiedy wyjęłam komórkę z
niewielkiej torebki myliłam się. Na wyświetlaczu ukazało się imię mojej
szefowej z nandos'.
Odebrałam. Zwykle dzwoniła do mnie, kiedy chciała
bym zjawiła się w pracy, ale teraz to chyba niemożliwe, więc zapewne
chciała życzyć mi udanego urlopu, odebrałam.
- Wczoraj powróciła do
nas nasza pracownica, za którą przejęłaś obowiązki, wspominałam Ci o
niej, pamiętasz? Kilka dni temu skończyło jej się zwolnienie lekarskie i
postanowiła wrócić. Była jedną z najlepszych pracownic tego baru..
Wspólnie ze wszystkimi podjęliśmy decyzję o zwolnieniu Cię ze stanowiska
pracy.. Jest mi bardzo z tym ciężko, ale tak musiało wyjść. Na Isabellę
stawialiśmy już od początku, więc powinnaś zrozumieć. Zjaw się u nas po
powrocie z Dubaju, wszystko musimy jeszcze obmówić.
Rozłączyłam
się. Słowa kobiety totalnie mnie rozbiły. Nagle zaczęła mówić o jakiejś
Isabelli, o której nawet w życiu nie słyszałam. Owszem wspominała mi o
pracownicy, za którą byłam, ale nie mówiła, że może powrócić..
Rzuciłam telefonem z taką mocą, że odbił się od pobliskiej palmy i wpadł prosto do wielkiego morza.
Roztrzęsiona wstałam i otarłam jak najszybciej mokre policzki.
Nie chciałam by ktokolwiek widział moje łzy.
Dlaczego tak nagle wszystko się wali?!
Tracę Ramseya, teraz telefon o zwolnieniu..
Za wcześnie cieszyłam się szczęściem.., a teraz mam same problemy.
***
Witam!
Już od dłuższego czasu w mojej głowie przewijała się myśl o takiej historii Kate.
Przyznam, że końcówka nie wyszła mi zbyt idealnie, ale mówiłam już wiele razy, że ostatnio miewam gorsze dni.
Przepraszam za błędy i do następnego! xx
o mamo, ale żeś pokomplikowała XD ale mimo wszystko baaardzo mi się podoba :D pisz dłuższe, to będę zadowolona całkowicie :D:D:D :*:*:* <3<3<3
OdpowiedzUsuńJaaaa namieszałaś! :D Nie no, nie zawsze musi być kolorowo i takie smutne części muszą być. Szkoda mi tego związku bo Kate i Aaron byli cudowną parą. Ale nic nie jest jeszcze straconego - mam nadzieję, że się pogodzą! ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Aaron niczego nie rozumie... Moim zdaniem Kate bardzo dobrze postąpiła, chociaż pewnie bardzo jej z tym ciężko ale nie może sobie pozwolić na udawanie, że niczego nie zauważa.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowość na step-forward.blog.onet.pl
Pozdrawiam :)
Szczerze to chyba przestałam w tej chwili rozumieć Aarona. Czy on naprawdę nie widzi co robi? Może mieć swoje koleżanki i Kate na pewno nie miałaby nic przeciwko, ale bez przesady. Nie może poświęcać im więcej czasu niż swojej dziewczynie. Niestety nawet w najlepszych i najzgodniejszych parach zdarzają się konflikty. Szkoda tylko, że u Kate zaczęło sypać się wszystko. Niestety takie życie i nie mogło być zawsze tak kolorowo. Mam tylko nadzieje, że jakoś to sobie wszystko poukłada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Aaron z każdym dniem robi się coraz to bardziej dziwniejszy.
OdpowiedzUsuńNiech nie zapomina, że ma dziewczynę, która jest dla niego wsparciem..
Pozdrawiam, LuckyGirl