5.- Kate, kiedyś Ci powiem.

 - Witamy w nando's, coś podać?- Spytałam ospałym głosem, trzymając się ręką za podbródek.
- Masz szczęście, że to nie twoja szefowa..- Usłyszałam głos Samira, po czym wlepiłam wzrok w jego rozweseloną twarz i lekko ziewnęłam.
- Wybacz, ale nie mam siły by o czymkolwiek rozmawiać..- Znowu oparłam głowę o rękę,
- Nawet o wczorajszej nocy i zniknięciu razem z tobą Aaron'a?- Zrobił minę "Przede mną nic się nie ukryje".
- Skąd wiesz?!- Rzuciłam mu piorunujące spojrzenie.
- Wiesz, nie trudno było zauważyć, a poza tym sam się chwalił.- Wyszczerzył zęby.
Po tych słowach potargał lekko moje włosy i poprosił o schłodzoną colę.
Niechętnie ruszyłam w kierunku lodówki z napojami i wyciągnęłam małą butelkę.
Wręczyłam ją brunetowi i zajęłam miejsce na twardym krześle.
- Kac?
- Vegas?!- Krzyknął Eboue na cały lokal, po czym podbiegł pod nas i czekał na dalszą ilość informacji.
-Nie, Emmanuel. Pytałem się, czy męczy ją kac.- Nasri walnął się lekko w głowę.
Mina ciemnoskórego sprawiła, że miałam ochotę roześmiać się najgłośniej jak tylko mogłam.
-A tak właściwie to o czym Ci mówił?- Spytałam zaciekawiona.
Przez chwilę zastanawiał się jak dobrze dobrać słowa, by tworzyły zwięzłą i dokładną wypowiedź.
- Po prostu powiedział, że odprowadził Cię, gdyż nie kontrolowałaś siebie samej..
Nie.. To nie było wszystko. Aaron musiał powiedzieć mu coś jeszcze. Wyraz jego lekko przestraszonych oczu i przygryziona dolna warga mówiła, że nie powiedział do końca wszystkiego.
Po chwili Francuz odszedł do grupki Kanonierów a ja dalej rozmyślałam nad tym, co Ramsey mógł jeszcze dodać.
Czułam chęć poznania całej tej rozmowy, ale wahałam się.
A gdyby on mówił na mój temat same negatywy? Już raz przeżyłam takową historię, kiedy Josh wyzywał mnie od tych najgorszych, nie wiem czy byłabym w stanie wytrzymać chociaż minutę, kiedy usłyszałabym te same słowa z ust Walijczyka...
Korzystając z wolnej chwili zaczęłam wyobrażać sobie tą całą rozmowę.. A jeśli mówił pozytywy?- Zapytałam samą siebie..
Tak.. wtedy było by niesamowicie..Wyobraziłam sobie jego pełne usta kiedy robił najcudowniejszy uśmiech na świecie i jego ciemne, czekoladowe oczy, w których iskrzył blask diamentów.. Z sekundy na sekundę wyobrażałam sobie jeszcze więcej czułych sytuacji.. Jego słodki a zarazem męski szept, jego spojrzenia, pocałunki i ..STOP!
Co ja do cholery robię?! Wmawiałam sobie setki razy, że nigdy w życiu nie poddam się miłości i uczuciom! A teraz ..? Myślę o chłopaku, którego znam kilka miesięcy..i to jeszcze jak myślę!

Poszybowałam w górę i szybko wypuściłam powietrze z ust.
Kiedy już wróciłam do normalnego stanu i mój oddech nabrał odpowiednie tempo, rzuciłam wzrokiem na kolorowy magazyn sportowy.
- Co to?- Spytałam, dalej przyglądając się gazecie.
- Sama zobacz..- Jack powiedział to z lekkim oburzeniem.
Zaczęłam kartkować prasę, ale nie mogłam znaleźć czegoś co przykułoby moją uwagę.
- Strona 34. - Nakierował mnie.
Spojrzałam na jego twarz. Chyba bardzo zależało mu na tym, bym przy nim odczytała ten artykuł.
Doszłam do strony, którą mi podał i wlepiłam wzrok na zdjęcie po prawej stronie.
Fotografia przedstawiała mnie i Aarona, kiedy zakładał mi na plecy swoją marynarkę od garnituru. Wszystko byłoby okej, gdyby nie te zalotne uśmieszki, które zapewne były zrobione przez Photoshopa. Do tego ten denerwujący artykuł ze słowami "nowa na horyzoncie", "zdradził swoją dziewczynę"... Zaraz, zaraz. To on ma drugą połówkę?
- Jack? Ramsey ma dziewczynę?- Spytałam lekko podenerwowana, gdyby odpowiedź była "tak" wtedy by się zaczęło. Na pewno uznawano by mnie za jakąś szaloną laskę, która podrywa każdego po kolei.
- Nie. Z Colleen zerwał kilka miesięcy temu. Nie wiem, dlaczego media jeszcze tego nie wychwyciły.
Uhh.. jeden problem z głowy, nie będą psuć opinii na mój temat.
Pozostaje teraz jedynie wiadomość, że połowa Wielkiej Brytanii, która czyta  ten magazyn będzie uznawała mnie za jego nową dziewczynę.
Wprost idealnie.

Do godziny 20:00 nie brakowało klientów. Zakończyłam swoją zmianę na tyle zmęczona, że nie mogłam normalnie wrócić do mieszkania. Czołgałam się jak ślimak..
-Podwieźć?- Aaron uchylił samochodowe okno.
Uśmiechnęłam się tak jakby jakiś cud zesłano mi z nieba. Przynajmniej nie będę jęczała, że bolą mnie nogi..
- Co do tej prasy..- Zaczął.
- Ramsey, okej. Bardziej interesuje mnie to, co mówiłeś chłopakom kiedy wróciłeś z powrotem do klubu.
Nic nie odpowiedział. Zrobił niepewną minę i zwrócił wzrok na jezdnię.
Dlaczego wszyscy ukrywają to przede mną? Czy trudno powiedzieć tych kilka słów?
- Hej! Powiesz, czy nie?- Zapytałam, odchodząc od zmysłów.
- Kate, kiedyś Ci powiem. Na razie nie jestem w stanie rozmawiać o wczorajszej nocy. Tego wszystkiego było za wiele.
- Co masz na myśli?
- Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć?- Zaśmiał się.
Ten uśmiech i tysiące malutkich iskierek! Uszczypnęłam się by rozgonić te myśli, które powracają jak bumerang.

Kiedy jechał samochodem wydawał się taki skupiony i odważny.
Jego lewa ręka spoczywała na wielkiej, okrągłej kierownicy.
Prawą ręką zmieniał biegi i stacje radiowe, kiedy leciała piosenka, która niezbyt przypadała mu do gustu.
Oczy wodziły po jezdni i wyznaczniku zawartości benzyny w baku, czasem skurczyły się pod wpływem lekkiego uśmiechu skierowanego w moją stronę... no i ogólnie uważał się za króla samochodów. Kiedy siadał za kierownicą musiał pochwalić się swoją jazdą, nie ważne kto towarzyszył mu u boku.
- Przemyśl naszą rozmowę Aaron.- Powiedziałam poważnie i zamknęłam drzwi samochodu z hukiem, czego później żałowałam.

To nie był koniec emocjonujących wydarzeń dzisiejszego dnia.
Kolejna porcja denerwujących wieści czekała na mnie w domu.

Stella siedziała zniesmaczona na kanapie i ze smutnym wzrokiem wpatrywała się we mnie.
- Co jest?- Spytałam z kojącą jak balsam miną.
- Usiądź. Musimy porozmawiać.
Moja mina nieco zrzedła. Co jeszcze się wydarzy?
- Kate, rozmawiałam z tatą...
Zamarłam. Coś z mieszkaniem! Czułam to..
- Moja ciotka, mieszkająca w York zmarła dziś rano. Dom przepisała w testamencie na moją mamę, więc uzgodniliśmy, że przeprowadzimy się do niego...
Musiałam przez kilka minut odczekać aż jej słowa dotrą do mnie. Ale jak to możliwe? Przecież układało się tak idealnie, z dnia na dzień było coraz lepiej, a teraz?
- A to mieszkanie?- Spytałam drżącym głosem.
Wzięła głęboki oddech i odpowiedziała:
- Sprzedajemy...

***
Przepraszam, że musieliście tyle czekać na kolejny odcinek! Obiecałam, że dodam go w ekspresowym tempie, ale mój internet może wykitować w każdej sytuacji.
Musiałam coś rozwinąć w tym odcinku, mam nadzieję, że zauważycie w nim taki jakby zarys moich dalszych planów.. Do piosenki jakoś nie jestem przekonana..,lecz  ta była chyba najlepsza z tych co przeglądałam.
Crazy jeszcze raz dziękuję za szablon! <3
Ocenę jak zwykle pozostawiam wam.
Do następnego! ;*




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz