6. Zależy mi na tym byś została, tak samo jak tobie, więc proszę Cię o to...

Oparłam głowę o mokre oparcie ławeczki i ciężko westchnęłam.
Angielski deszcz otulał moją całą twarz, tym samym zakrywając słone łzy, spływające po policzku.
Nic nie może opisać moich uczuć w tej chwili.
Byłam cholernie roztrzęsiona i załamana.
Myśl, że będę musiała opuścić Londyn by znowu zamieszkać z rodzicami ogromnie mnie przerażała.
Dlaczego akurat teraz, kiedy znalazłam pracę, nowych znajomych, kiedy moje życie nabierało koloru dojrzałości? Dlaczego..?!
Podciągnęłam nogi pod brodę i głowę wtuliłam w kolano, by było mi cieplej.
Ten malutki, pełny kolorów park pozbawiony był uroku.
Ciemne chmury okalały go ze wszystkich stron, nadając drapieżny wygląd kilkunastometrowym drzewom i latarniom oświetlających je.
Jednak chyba tylko mnie przypadł do gustu takowy wygląd tego miejsca.
Kocham czuć ten zastrzyk adrenaliny i dreszczy emocji, wywołujący przez szybsze bicie serca.
Moje zielone tęczówki powędrowały teraz w wystający czubek Big Ben'a zza drzew.
Przypomniały mi się pierwsze wypady ze Stellą właśnie pod wieżę zegarową, przejażdżki London eye i wspólne pikniki przy Tamizie.. to było coś niesamowitego.
Będzie mi jej brakowało i to cholernie! Nasza przyjaźń pójdzie tylko we wspomnienia, nie wiem czy przetrwamy tą rozłąkę. Byłyśmy strasznie kochającymi się przyjaciółkami.
Istniał jeszcze pomysł wyjazdu razem z nią, ale to od razu wypadło mi z głowy.
Przecież wiecznie nie będę  spędzać czasu  razem z jej rodziną. Wystarczy, że jej ojciec zgodził się, bym mogła mieszkać razem z nią w mieszkanku, które dotychczas wynajmował.
Nie wiem jak teraz ułożę sobie życie. Mogłabym wynająć mieszkanie tutaj w Londynie, ale rodzice zapewne uzgodnią, że lepiej będzie gdy zamieszkam z nimi...

- Co tak samotnie?- Usłyszałam znajomy głos.
Podniosłam głowę do góry i szybko otarłam policzek od łez. Przede mną stał Aaron.
Gdyby nie ten uśmiech i spojrzenie to nie rozpoznałabym go.
Jego szare dresy w ogóle nie pasowały do jego osoby i charakteru.
Nie zważając na krople deszczu na ławce usiadł obok mnie.
- Kate, wiem że coś się dzieje. Przede mną nie ukryjesz tego..- Kosmyk, który zakrywał moją twarz złapał w palce i założył za ucho, by móc ujrzeć moje zapłakane policzki.
- Nie mam chęci by o tym rozmawiać..- Odpowiedziałam ochrypłym głosem i skrawkiem bluzy otarłam kolejne krople łez.
- A myśleć przez cały czas masz chęć? Kate.. postaram się Ci pomóc, bo zależy mi na tym byś nie była przybita.- Powiedział ściszając głos z każdym wyrazem coraz bardziej.
Na początku nie słuchałam go, nie byłam w stanie..
Dopiero po kilku minutach ocknęłam się i poprosiłam o powtórzenie słów.

Wyjątkowo bardzo zależało mu na tej sprawie, która strasznie mnie przybiła. W duchu cieszyłam się, że przynajmniej on się tym zainteresował.
Zgodziłam się powiedzieć mu co i jak, w końcu i tak musiałabym powiadomić ich  wszystkich, że odchodzę i że widzą mnie ostatni raz..Czego szczególnie nie chciałam!
- Okej.- Wzięłam głęboki oddech i po raz kolejny otarłam ręką łzy.- To mieszkanie, które wynajmuje Stelli tato zostanie sprzedane. Przeprowadzają się do mieszkania ciotki w York. A ja będę musiała wrócić do rodzinnego domu w Sheffield.- Powiedziałam ciurkiem.
Przez chwilę nic nie mówił, spuścił jedynie wzrok na ścieżkę i wypuścił głośno powietrze.
Trochę zdziwiła mnie jego reakcja. Nie wiem dlaczego aż tak przejął się tym wyjazdem.
Normalny człowiek powiedział by kojące słowa a on.., poczuł się tak jak ja, kiedy Stella mówiła mi plany jej ojca.
- Aaron, wszystko w porządku?- Spytałam po chwili.
- Em..,tak. Wiesz kiedy wyjeżdżasz?
- Gdzieś za kilka dni, dokładnie nie wiem za ile.
Kiwnął głową i zaczął bawić się ściągaczem bluzy, dalej ze spuszczoną głową.
- Mam plan!- Uniósł głowę i wyszczerzył zęby.
Czekałam na scenariusz jego planu, co zacnego tam wymyślił..?
- Mój sąsiad ma do sprzedania niewielki domek jednopiętrowy! Mogłabyś poprosić rodziców o kupno..
- No nie wiem. Bardzo bym chciała, ale tutaj nie ode mnie zależy, tylko rodziców i sprzedawcy.
- A jeśli nawet by nie wypaliło, mogłabyś zamieszkać w domu moim i Kierana!
- Mieszkasz z Gibbs'em?!- Spytałam z niedowierzaniem.
- Tak. Kupiliśmy mieszkanie na spółkę..- Uśmiechnął się szarmancko.
- Nie, Aaron. To nie wypali..Porozmawiam o tym mieszkaniu, ale wątpię w to wszystko..Będę musiała wyjechać z Londynu.- Na tą myśl po raz kolejny zaszkliły mi się oczy.
Walijczyk widząc to przytulił mnie z całej siły i powiedział, że wszystko jest możliwe...i to ja powinnam wybrać gdzie chcę mieszkać.
Chciałam uwierzyć w jego słowa, ale nie mogłam! Wiedziałam, że teraz muszę nacieszyć się Londynem, bo później okazji już nie będzie. Zaniknę w Sheffield i zatopię się w tłumie nieznajomych osób..
- Błysnęło..- Szepnął, gładząc mnie po włosach a potem wstał i dał znak, by opuścić to miejsce.
Wracaliśmy wąską, usypaną gruzem alejką w ciszy i spokoju. Nie odzywaliśmy się do siebie.. Istniała tylko ta cicha, delikatna i miła chwila. Jego brązowe oczy okazywały smutek i zmartwienie. Kłębił w sobie uczucia, których wstydził lub bał się okazać..
Kroki robił dość małe, jakby istotnie zależało mu na tej chwili i nie chciał jej stracić.
- Pięknie jest w Londynie.- Przerwałam kilkunastominutową ciszę.
- Masz rację! Kocham Londyn i to rześkie powietrze kiedy pada deszcz.- Wciągnął aksamitne i świeże powietrze.
Jego mina sprawiła, że na mojej zapłakanej twarzy pojawił się lekki, przyjemny uśmiech.
Coraz bardziej zaczynałam lubić Aarona. Zawsze uśmiechnięty, pogodny, wesoły.. Nie to co ja.
Chodzę naburmuszona z kąta w kąt i czekam na pomoc innych.., nie uświadamiając sobie, że ktoś może oczekiwać jej także ode mnie.

- Kate! Przemyśl moją propozycję. Zależy mi na tym byś została, tak samo jak tobie, więc proszę Cię o to..- Przystanął, kiedy znaleźliśmy się obok bloku i lekko musnął mój zwilżony policzek.
Odleciałam.
Aaron Ramsey, piłkarz Walijskiego pochodzenia pocałował mnie? Na serio?!
Musiałam odczekać chwilę by znów myśleć racjonalnie..
- Obiecuję, że zainteresuję się tym domem..- Szepnęłam, ale dość odważnie.
Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce, kiedy odpowiedź przypieczętował słodkim uśmiechem.
I o dziwo przez ten moment zapomniałam o tym, że w najbliższym czasie opuszczę to miejsce.
Czy to Aaron sprawił, że zapomniałam o smutkach, czy nastąpiło to tak zwyczajnie..?
Odpowiedzcie sami.

***
Witam!  No musiał być już ten kiss, no! A to wszystko przez dzisiejszy sen, kiedy Aaron mnie pocałował <3! Masakra totalna, ale myślałam, że zakilluje moją mamę, kiedy w połowie obudziła mnie abym poszła do sklepu!
Co do Emirates Cup to zostawiam to bez komentarza! Podobał mi się gol Aarona w meczu z Boca Jnrs., jednak ogólnie spieprzał akcje i gubił się..Mam nadzieję, że Jack szybko powróci do zdrowia! No i nie podobał mi się ten "wypad" Fabsa w połowie meczu..., ale cóż emocje były!
Kolejny odcinek postaram dodać 13.08- zaczyna się sezon :D
Jakoś tak przyznam, że podoba mi się ten rozdział ;]
Ocenę pozostawiam wam! :)
Naszła mnie chęć stworzenia kolejnego bloga, może bardziej "drapieżnego" z Arsenalem w roli głównej :D ale to odstawię sobie na deser, najpierw chcę zakończyć ten. Proszę o podpowiedź w tej sprawie :)
Pozdrawiam, Kate ;*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz