Moje smutne, pozbawione blasku oczy wędrowały wzrokiem po starych zabytkach Sheffield.
I pomyśleć, że kilka lat temu spędzałam tutaj każdą wolną chwilę..
Pobliskie
parki świeciły pustkami. Ostatnim razem kiedy byłam tutaj, wrzaski
dobiegające z tego zielonego raju usłyszeć można było na naszym
podwórku! Na ulicach było to samo.
Co stało się z tym cudnym, kolorowym miastem? Ani żywego ducha..
Jedynie
ja w osamotnieniu stawiałam wolne kroki i zatrzymywałam się co kilka
minut, by postawić na chodniku ciężkie walizki i wziąć głęboki oddech,
by znowu je chwycić i iść dalej.
Wszystkie rzeczy z mieszkania w Londynie musiałam spakować i przywieźć tutaj.
Życie w raju się skończyło.., ale tylko na chwilkę!
Iskierka
nadziei jest! Rodzice zgodzili się porozmawiać z właścicielem tego
mieszkania, które zaproponował mi Ramsey i chcą je kupić, jednak tylko
wtedy gdy sprzedawca zgodzi się na spłatę ratalną tego domu. Byłam
pewna, że się uda i powrócę do stolicy!
Nasz dom niczym się nie
różnił. Te same kwiaty, krzewy. Przyozdobiona altanka, balkon i
porozrzucane w małej piaskownicy zabawki Rose*.
Zrobiłam lekki uśmiech i skierowałam się do wejściowych drzwi.
Cichutko
otworzyłam je i na paluszkach weszłam do środka. Chciałam zrobić
rodzicom niespodziankę, ale drobna 3-letnia dziewczynka uniemożliwiła mi
to, wyskakując zza szafki i krzycząc na cały głos "wróciła".
Na
mojej twarzy malował się jeszcze większy uśmiech. Przytuliłam blondynkę z
całej siły i posłałam jej ciepłego całusa na przywitanie. Po kilkunastu
sekundach pojawili się rodzice.
Ten moment był chwilą przywitania się.
Kiedy pierwszy "etap" się zakończył to przeszliśmy do "etapu" drugiego, czyli rozmowy o mieszkaniu.
Chciałam
jak najszybciej wrócić do Londynu i mojej pracy. Zaczynałam się w niej
rozkręcać i nabierać odpowiedniego tempa. Do tego nie byłam pewna, czy
znajdę gdzieś inną.
Moja mama normalnie jakby prowadziła
śledztwo! Dokładnie wypytała mnie o każdy szczegół kupna tego
mieszkania. A przede wszystkim o osobę, która podrzuciła mi pomysł.
Rzecz jasna, nie powiedziałam im "piłkarz Arsenalu, Aaron Ramsey".
- Kolega..- Odpowiedziałam całkiem spokojnie.
- A wiesz, dokładną cenę mieszkania?
- Nie.., ale mogę zadzwonić do Aarona i się spytać.- Złapałam się za prawą kieszonkę jeansów, w której zawsze chowam komórkę.
Szlag! Zostawiłam w mieszkaniu u Stelli..
No cóż teraz najgorsze było to, że nie będę miała numerów do znajomych, Aarona..[!]
Świetnie.
Wytłumaczyłam im zajście i po chwili przeszliśmy do dalszego omawiania.
Nocne przechadzki po tajemniczych dzielnicach Sheffield- to uwielbiałam najbardziej.
Moje pierwsze spotkanie od dosłownie roku z Alice** było niesamowite.
Strasznie się za nią stęskniłam. Pamiętam, że razem ze Stellą i Alice nie rozstawałyśmy się nawet na krok.
Była
szansa, aby blondynka zamieszkała także z nami, jednak musiała zostać w
rodzinnym domu. Pieniądze..- To słowo nie należy do moich ulubionych.
Połowa
ludzi skarży się na zbyt małe dochody.. i to jeszcze ta połowa, która
ciężej pracuje, od tych, co zbijają fortuny za byle co.
Chciałyśmy z rudowłosą pomóc jej finansowo, ale jak zwykle bywa- nie zgodziła się.
Rozstanie z nią było przykre. To był jeden z gorszych moich dni.
Razem
od małego, wiele wyjawionych sekretów.. to bardzo bolało, kiedy
zostawiłaś najlepszą przyjaciółkę by zasmakować nowego, może ( na pewno)
lepszego życia.
Opowiedziałam jej wszystko co zaszło tuż po zakończeniu szkoły.
Jak znalazłam pracę, jak poznałam Kanonierów, a jak głębiej Aarona..
Musiałam komuś zwierzyć się z tego pocałunku, pogawędki, wyrzucić pełne namiętności uczucia..
-
Rany! Ja tylko raz byłam uwięziona w sidłach miłości.., ale to
przeszłość. Ty masz szczęście..- Uśmiechnęła się i dała mi kuksańca w
bok.
- Chyba miałam. Będę tutaj przez miesiąc, jak nie dłużej. Wiesz,
na załatwienie formalności potrzeba trochę czasu. I nie jestem pewna,
czy Ramsey przez te cztery tygodnie nie wyrwie jakiejś lepszej, bo
przecież to jest teraz trendy.
Wybuchła tylko śmiechem.
- Jak kocha, to nie "wyrwie".
Chciałam uwierzyć w jej słowa, ale zbytnio nie trzymały się razem w mojej głowie. Wyleciały.
- No teraz ty dawaj o tych "sidłach"- Uśmiechnęłam się.
-
Pamiętasz Brandona? Tego wiesz z podstawówki. No to właśnie on...
[...]. Wszystko było okej, ale nie potrafiliśmy być razem. Jego ciągłe
wypady za miasto- to uniemożliwiało kontakt pomiędzy mną a nim i...
zerwałam.- Ostatnie słowo powiedziała drżącym głosem.
Objęłam ją ramieniem i westchnęłam:
- Liczy się wolność babe!
No cóż nie spodziewałam się, że wypowiem to zdanie. Sama przecież bujam w obłokach, kiedy myślę o Walijczyku..
***
Rose*- Młodsza siostra Kate.
Alice**- Przyjaciółka Kate z młodszych lat.
Jestem! Ten odcinek daję bez muzyki, jakoś nie mogłam dobrać do niego utworu.
Do
tego rozdział jest chyba tym gorszym.. całkiem mi się nie podoba!
Nudne, takie stojące w miejscu. Kompletnie nic się nie dzieje.
Przepraszam za to..
Wiem, że mam małe zaległości u niektórych i postaram się jej jak najszybciej uzupełnić!
Pozdrawiam ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz